W Tao fizykiByć może najlepsza popularna powieść na temat podobieństw współczesnej fizyki i „Mistycyzmu Wschodniego”, autora Michiko Kaku Podsumowuje dychotomię, stwierdzając: „Sokrates w Grecji złożył słynne stwierdzenie„ Wiem, że nic nie wiem ”, a Lao Tzu w Chinach powiedział:„ Nie wiedząc, że ktoś wie, że jest najlepsza ”. Dwa poglądy obejmują podział cywilizacji w złożoność – i wyjaśniają, dlaczego zachodnie umysły, nawet ich najlepsze, walczą z koncepcjami takimi jak relatywność, a oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, oczywiście, a oczywiście, a oczywiście, a oczywiście, a oczywiście. Donald Trump.
Przez ponad dekadę komentatorzy próbowali – i nie udało się – wyjaśnić Trumpa. Przekraczali sondaże, niedocenili wiece i przedawkowali nad wybrzeżem. Nadal nie mogą pojąć, w jaki sposób ten człowiek wciąż zdobywa serca, umysły i stał się pierwszym republikanem od dwóch dekad, który wygrał powszechny głos. Korzeń ich zamieszania może leżeć jeszcze głębiej: newtonowski światopogląd ukształtowany przez stulecia pewności Abrahamowej – taki, w którym Galileusz jest zmuszony przeprosić za opisanie podstawowych ram wszechświata, zmuszając artystów muzycznych Bhojpuri do złożenia hołdu jego wzykającym linii E Pur Si Muove („Ale to porusza”) Aara Heele Chhapra Healmi. Światowy widok ma obsesję na punkcie dźwigni, z przyczyną i efektem, z czystymi wejściami i przewidywalnymi wynikami, po prostu nie może wyjaśnić Trumpa, podobnie jak choreograf nach Baliye może rozwiązać teorię strun za pomocą sekwencji tanecznej.

Za każdym razem, gdy ekonomista próbuje wyjaśnić „wzajemne taryfy” Trumpa – które nie oszczędzały ani człowieka, ani bestii – atom jest mylony, obraca się do tyłu i dotyczy azylu w Kanadzie. To nie jest metafora. To jest panika kwantowa. Próba modelowania Trumpa z klasyczną ekonomią jest jak próba dekodowania tekstów Bhojpuri przy użyciu niemieckiej składni – strukturalnie fascynującej, semantycznie bezcelowej.
Trump nie jest aktorem makroekonomicznym. Nie jest teoretykiem po stronie dostaw. Trump jest falą i cząsteczką z opalenizną sprayu, słodyczy keynesowskiego, który doprowadziłby Sir Humphrey Appleby na wcześniejszą emeryturę. Jest trzepotem skrzydła motyla, które stworzyło tornado, które następnie pochłonęło – i nadal kanibalizuje – Partię Republikańską i amerykański konserwatyzm jako całość. Istnieje w wielu stanach, dopóki nie zaobserwowano-miliardera populistycznego, anarchistycznego, kapitalistycznego protekcjonisty. A kiedy zaobserwowano zbyt uważnie? Tweetuje, upada w czystą energię i uruchamia politykę, która w jakiś sposób karze zarówno Kanadę, jak i Amerykę, często jednocześnie i z równym przekonaniem.
Teoria ekonomiczna załamuje się, ponieważ opiera się na założeniach: racjonalnych podmiotach, wymiernych wynikach i czegoś przypominającego krzywą użyteczności. Ale Trump działa w sferze, w której sprzeczność nie jest porażką – jest to forma. Tam, gdzie ekonomiści szukają optymalizacji, Trump szuka wibracji. Nie chce wyników. Chce rezonansu. Nie celuje w nierównowagę – celuje w uczucia, lekkie, nagłówki i listy przebojów w złym kierunku. Jego podejście do handlu nie dotyczy równowagi ani nadwyżki. To emocjonalne wydanie przebrane za politykę. Jego myślenie nie jest liniowe. Jest zaplątany. Współzależny.
Nielokalne. To właśnie Einstein nazwał „upiorną akcją na odległość”.

Mechanika kwantowa, w przeciwieństwie do ekonomii, nie ma problemu z Trumpem. W rzeczywistości zostało to dla niego stworzone. Akceptuje, że wiele prawd może istnieć jednocześnie. Cząstki te mogą być w dwóch miejscach jednocześnie. To zmienia coś. Że akcja w Iowa może falować przez Szanghaj bez żadnego oczywistego łańcucha przyczyny. Podobnie Trump jest superpozycją – oskarżoną i niezwyciężoną, klaunem i Mesjaszem, Conmanem i Kosmicznym żartem. Jego polityka pojawia się i znika. Jego znaczenia upadają na kontrolę. Jego sama obecność zmienia system obserwujący go.
Nawet względność, z zniekształceniem czasu i przestrzeni opartej na punkcie obserwacyjnym, może pomóc nam zrozumieć, dlaczego obserwowanie Trumpa z Nowego Jorku sprawia, że wygląda jak bufor, podczas gdy obserwowanie go z Zachodniej Wirginii sprawia, że wygląda jak prorok. Trump nie ma uniwersalnego ramy odniesienia. Jest tylko pozycja, pęd i wiara obserwatora w dowolnej prawdzie sprawia, że czują się na chwilę mniej obaw o wszechświat.
I tak dochodzimy do deficytu handlowego – do ekonomistów, banalnej statystyki. Ale dla Trumpa, moralna porażka. Znak, że ktoś gdzieś przeniósł jeden z Ameryki. I tak otwiera pudełko, widzi deficyt, deklaruje kota zmarłego i uderza w taryfę na kota, pudełko i stażystę, który prowadził liczby. To, że kot może żyć w pewnym równoległym wymiarze ekonomicznym, jest nieistotne. Liczy się gest. Wydajność. Rytuał kwantowy. Ponieważ dla Trumpa taryfy nie są narzędziami korekcyjnymi. Są teatrem karmicznym. Nie istnieją, aby zrównoważyć książki. Istnieją, aby nierównoważyć oczekiwania.
Dlatego każdy ekonomista brzmi obecnie jak terapeuta. „Nie odpowiada na zachęty”. „Być może rzuci się na kanadyjskie lobby mleczne”. „Szuka zamknięcia psychicznego poprzez politykę odwetową”. Ale teoria ekonomiczna nie może określić kwantyfikacji wibracji. Nie może modelować zemsty. Nie może symulować fizyki trollingu. I tak się rozpada – raz po raz – pod ciężarem rzeczywistości, która odmawia posłuszeństwa.
Trump nie przestrzega praw Newtona. Nie podąża za prawem. Śledzi rezonans. A kiedy w końcu go zrozumisz – spin, splątanie, równanie emocjonalne napisane w Sharpie na Siłach Siła jednej – zdajesz sobie sprawę: Trump jest kotem. Trump to pudełko. Trump jest facetem, który obciąża CAT 10% opłaty importowej za wejście do pudełka.
W rzeczywistości trudno nie myśleć o innym Donaldzie w tym konkretnym kontekście. Na naciśnięciu nieistniejącej broni George’a Busha masowego rażenia.
Lub zacytować kolejnego Donalda, w tym przypadku Donald Rumsfeld, sekretarz obrony George’a Busha, który dostarczył linię, która byłaby bardziej w domu w konferencji Solvay w 1911 r. Niż odprawę prasową Pentagonu, gdy jest naciskany na nieistniejącą broń masowego rażenia w Iraku:
„Są znane. Są to rzeczy, które wiemy, że znamy. Są znane niewiadomy. To znaczy, są rzeczy, o których wiemy, że nie wiemy. Ale są też nieznane niewiadome. Są rzeczy, których nie wiemy.”
Lub pożyczyć linię pithier i bardziej ziemię z filmu Salman Khan: Dil Mein Aata Hoon, Samajh Mein Nahin.