Dziesiątki tysięcy Hiszpanów wyjechało na ulice w 40 miastach w całym kraju w sobotę, aby protestować przeciwko spekulacji mieszkaniowych.
„Mieszkalnictwo powinno być właściwym, a nie towarem do spekulacji” – powiedzieli organizatorzy protestów.
„Jednak fundusze inwestycyjne i właściciele nadal gromadzą zyski, podczas gdy tysiące ludzi są eksmitowane, wysiedlone z dzielnic lub zmuszone do życia w nieludzkich warunkach”.
Raporty medialne podały, że w Madrycie pojawiło się około 150 000 protestujących, podczas gdy organizatorzy protestacyjne twierdzili, że w Barcelonie okazało się kolejne 100 000 osób.
Organizatorzy-zbiór praw najemców i lewicowych organizacji-oskarżają rząd o przekształcenie mieszkania „w model biznesowy”.
Protest, który odbył się pod motto, „Zakończmy działalność mieszkaniową”, koncentrował się na kryzysie mieszkaniowym Hiszpanii, a organizatorzy domagali się przymusowych redukcji czynszów, wywłaszczenia i tworzenia większej liczby mieszkań socjalnych.
„Eksorbitowane czynsze”, piszą, „są główną przyczyną zubożenia klasy robotniczej i barierą w dostępie do mieszkań”. Oskarżają niewielką mniejszość właścicieli nieruchomości o „dusząc dużą część społeczeństwa”.
Historia spekulacji na rynku nieruchomości i brak ukończonych niedrogich mieszkań w ciągu ostatniej dekady spowodowały podwójne czynsze.
Zagraniczna własność nieruchomości i turystyki doładowało problem. Gdy turystyka eksploduje w Hiszpanii, mieszkańcy w Barcelonie, Madrycie, Malagu, Majorce i Walencji zostali wyceniani na rynku przez odwiedzających i spekulantów nieruchomości.
Na przykład czynsze w Barcelonie wzrosły o 60 procent w ciągu ostatnich pięciu lat. Miasto postanowiło wycofać wszystkie krótkoterminowe licencje na wynajem mieszkań do 2028 r.
Hiszpanie wydają ponad 40 procent dochodów na czynsz
Rząd Hiszpanii szacuje, że musi zbudować co najmniej 600 000 nowych mieszkań, aby poradzić sobie z tym, co nazywa „sytuacją sytuacji społecznej”. W 2024 r. Ukończono 100 000 nowych domów.
Ale organizatorzy tacy jak Gonzalo Alvarez z syndykatu najemców (Sindicato de Invilinas e Inquilinos) powiedzieli: „Brakuje mieszkań, ponieważ domy są porywane – z jednej strony turystyczne mieszkania, a z drugiej strony wszystkie puste mieszkania należące do funduszy nadechowych i banków nie ma potrzeby więcej, nie jest to konieczne.
Przypadki, w których inwestorzy pozwalają mieszkalom na niepokój na ekscytowanie najemców, stały się powszechnym problemem, co oznacza, że wielu najemców jest zmuszonych do życia w osłogu, ponieważ właściciele odmawiają utrzymania nieruchomości z okiem na rosnące ceny na drodze.
Hiszpański bank centralny niedawno poinformował, że 40 procent najemców wydaje około 40 procent całkowitego dochodu na mieszkania. I pomimo wzrostu pensji o 20 procent w ciągu ostatnich 10 lat, nie dotrzymały one kroku podwójnym czynszom. To sprawiło, że mieszkania jest najważniejszym problemem zajmującym hiszpańskich wyborców.
Przeciwnicy ruchu protestacyjnego postrzegają środki takie jak groźba strajków czynszowych jako wrogie i eskalacyjne, oskarżając organizatorów o bycie radykalnymi lewicowcami przeciwni własności własności prywatnej, jednocześnie podnosząc pod względem wspierania sprawiedliwości mieszkaniowej.
Hiszpański premier Pedro Sanchez narzucił czapki czynszowe, a także proponował zakazy i/lub tak zwane 100 % supertaxów na własność nieruchomości zagranicznych jako sposób rozwiązania problemu.
Podczas ostatniej ceremonii przecięcia wstęgi dla jednostek mieszkalnictwa socjalnego w Sevilli, Sanchez powiedział Hiszpanie: „chcą, abyśmy działali, chcą, aby rynek mieszkaniowy działał zgodnie z prawem rozumu, sprawiedliwości społecznej: chcą zapewnić, że fundusze sępa i spekulatorzy nie robią, co im się podoba”.
W sobotę najemcy wzmocnili swoje wezwania do obniżenia czynszów, odnowienia 3,8 miliona wolnych domów, zakazu spółek eksmisji i ustanowienia ochrony eksmisji dla tych, którzy nie mają alternatywnych mieszkań.
Strona główna Wiadomości Hiszpania: Dziesiątki tysięcy protestują w całym kraju kryzysu mieszkaniowym