„To jest nasz dom”: D-Day przybywa dla Afgańczyków w obliczu deportacji Pakistanu | Uchodźcy

Islamabad, Pakistan – Pakistan jest jedynym domem Mohammad Laal Khan. Urodził się tutaj. Ożenił się tutaj. Jego dzieci urodziły się tutaj. Pochował tutaj swojego najstarszego brata.
Ale w listopadzie ubiegłego roku nalot policyjny w listopadzie ubiegłego roku zniszczył jego poczucie przynależności.
Khan urodził się w Południowym Waziristanie, dzielnicy plemiennej w Khyber Pakhtunkhwa, kilka lat po tym, jak jego rodzice uciekli z radzieckiej inwazji na Afganistan. Od lat 90. rodzina-w tym matka Khana, czterech braci, ich rodziny i inni krewni-mieszkała na przedmieściach stolicy Pakistanu Islamabad w domach z tytułu błotnistych bez prądu lub innych podstawowych mediów.
Teraz znajduje się na liście Pakistanu do deportacji.
„To tak, jakby bycie Afgańczykiem było przekleństwem naszego istnienia”, 36 -letni Khan powiedział Al Jazeera w ostatnie marcowe popołudnie w tym samym pokoju, w którym zaatakowały dziesiątki funkcjonariuszy policji, grożąc zabraniem wszystkich mężczyzn.
Khan mówi, że pomimo wielkiego błagania czterech jego braci zostało zabranych i oskarżonych o życie w kraju „nielegalnie”. Ich próba zakończyła się po dwóch tygodniach, kiedy sąd udzielił im kaucji.
Cała rodzina posiada afgańskie karty obywatelskie (ACC), sankcjonowany przez rząd dokument identyfikacyjny wydany obywatelom afgańskim mieszkającym w Pakistanie. Ale w przeszłości dwa lataMiędzy wrześniem 2023 r. Do lutego 2025 r. Systemowe represje rządowe wobec obywateli Afganistanu spowodowały wydalenie prawie 850 000 Afgańczyków z Pakistanu, w tym kobiet i dzieci.
Teraz setki tysięcy osób zajmujących się afgańczykami, takimi jak Khan, spędzając prawie całe życie w Pakistanie, twarzą w twarz od 1 kwietnia.
„Nie wiemy nic o Afganistanie. Mieszkaliśmy tu przez całe życie, zaprzyjaźniliśmy się tutaj, zbudowaliśmy tutaj nasze firmy. Jeśli rząd nalega na wyrzucenie nas, wyjdziemy, ale wrócimy ponownie” – powiedział Khan.
„To jest nasz dom”.
Plan deportacji Pakistanu
Według rządowych szacunków Pakistan gości obecnie ponad 2,5 miliona Afgańczyków.
Wśród nich około 1,3 miliona ma kartę dowodu rejestracji (POR), po raz pierwszy wprowadzoną w 2006 r. I wydaną przez Agencję Organizacji Uchodźców ONZ, UNHCR, podczas gdy kolejne 800 000 posiada ACC, wydane w 2017 r.
Dokumenty te zostały wcześniej uznane za dowód legalnego pobytu w Pakistanie.
Nigdy już.
W dwustronicowym dokumencie wydanym w styczniu biuro premiera Shehbaz Sharif przedstawiło trójfazowy plan „relokacji”.
Pierwsza faza jest skierowana do deportacji wszystkich Afgańczyków postrzeganych jako nieudokumentowanych – w tym posiadaczy ACC. Druga faza koncentruje się na posiadaczach kart Por, którzy otrzymali ulgę na pobyt do czerwca 2025 r. Ostateczna faza będzie zwracała się do obywateli Afgańskiej, którzy oczekują na relokowanie do krajów trzecich.
Minister stanu ds. Spraw wewnętrznych Talal Chaudhry powiedział, że rząd był stanowczy w swoim stanowisku, pomimo zarzutów z UNHCR i organizacji praw globalnych, takich jak Human Rights Watch (HRW) i Amnesty International.
„Od czterech dekad gościmy Afgańczyków w kraju, pokazując naszą gościnność i hojność, ale nie może on kontynuować na czas nieokreślony. Będą musieli wrócić”, powiedział Al Jazeera.
Po rozpoczęciu tej nowej fali deportacji zaplanowanej na Eid – Pakistan świętuje świąteczną okazję 31 marca – termin spowodował krytykę. Wielu postrzega to jako wysiłek, aby bezprawnie demonizować obywateli Afgańczyków poprzez łączenie ich z działalnością przestępczą.
W ostatnich latach Pakistan cierpiał z powodu serii śmiertelnych ataków grup zbrojnych, które Islamabad twierdzi, że działają z Afganistanu. Doprowadziło to również do wzrostu napięć między Pakistanem a Talibami Afganistanu.
„Pakistańscy urzędnicy powinni natychmiast zaprzestać zmuszania Afgańczyków do powrotu do domu i dania tym, którzy stoją przed wydaleniem możliwość poszukiwania ochrony”, powiedziała Elaine Pearson, dyrektor Azji w HRW, w oświadczeniu 19 marca.
Nazywając termin „nieustępliwym i okrutnym”, Amnesty International wezwała również Pakistan do ponownego rozważenia swojej decyzji.
„Te nieprzezroczyste rozkazy wykonawcze narażają własne obietnice rządu i powtarzające się wezwania organizacji praw człowieka do utrzymania praw afgańskich uchodźców i osób ubiegających się o azyl”, powiedziała Isabelle Lassee, zastępca dyrektora regionalnego w Azji Południowej w Amnesty International, w oświadczeniu 26 marca.
Ale odzwierciedlając sentymenty Chaudhry’ego, Pakistan Ministerstwo Spraw Zagranicznych nalegało, aby rząd „wypełnił swoje obowiązki”, organizując Afgańczyków i nie był zobowiązany do konsultacji z UNHCR.
Jednak Qaiser Afridi, rzecznik UNHCR, powiedział, że obawiają się, że wśród posiadaczy ACC mogą istnieć osoby, które mogą wymagać ochrony międzynarodowej.
„Wzywamy rząd do zobaczenia ich sytuacji przez soczewkę humanitarną. Wzywamy również zaangażowanie Pakistanu i Afganistanu, aby ich powrót mógł być dostojny i dobrowolny”, powiedział Afridi Al Jazeera.
To samo, powiedział Afridi, zapewni, że „reintegracja w Afganistanie jest zrównoważona”.

„Dlaczego jesteśmy odepchnięci?”
Pochodząca z Kunduz w Afganistanie rodzina Khana przeniosła się do Islamabadu na początku lat 90. i od tego czasu mieszkała.
Pokój Khana ma szorstkie, błotniste ściany otaczające skromną przestrzeń ze złożonymi materacami, prostym dywanem i kilkoma rzeczami osobistymi.
Siedziła cicho w pokoju matka Khana, 71-letnia Guldana Bibi z pomarszczoną twarzą, głęboko osadzoną, otulą oczami i szalikiem zakrywającym jej głowę.
„Mieszkam w tym kraju od czterech dekad. Moje dzieci, moje wnuki, urodziły się tutaj. Mój mąż był moim ostatnim połączeniem z Afganistanem, a on zmarł lata temu. Dlaczego jesteśmy odepchnięci?” powiedziała.
Wraz ze swoimi braćmi Khan prowadził działalność w zakresie migawki z drewna, ale dwa razy w ciągu ostatnich 10 lat – w 2015 i 2023 r. – byli zmuszeni do zaprzestania pracy i sprzedania tego, co mieli w swoich sklepach z powodu represji rządowych wobec Afgańczyków. Khan twierdzi, że poniesie straty prawie 1,8 miliona rupii (6400 USD).
„Ludzie pytają, dlaczego nie radziliśmy sobie lepiej ekonomicznie. Moja odpowiedź brzmi: jak możesz, gdy twoje życie jest wielokrotnie wykorzeniane, lub jesteś zmuszony płacić łapówki, aby istnieć?” -powiedział Khan, siedząc ze skrzyżowanymi nogami ze złożonymi rękami.
„Pakistan i Afganistan są sąsiadami. To się nigdy nie zmienią. Ale nienawidząc się nawzajem, nic nie rozwiąże, ani nie odesła ludzi”.
„Ta kawiarnia to moje życie”
Około 10 km (6 mil) dalej, w małej, ale jasno oświetlonej i kolorowej dekorowanej kawiarni, Benazir Raofi siedział czekając na klientów. Mieszka w Pakistanie od 35 lat.

Ojciec Raofi był częścią rządu afgańskiego, a kiedy wojna secesyjna wybuchła po wycofaniu radzieckim, jej rodzina opuściła kraj. Podczas gdy jej rodzice i siedem rodzeństwa mogli wyjechać do Indii, została zatrzymana. Była zmuszona zostać w Afganistanie.
„Miałem zaledwie 12 lat. Mój wujek zajął się mną, zanim w końcu przeprowadziliśmy się do Pakistanu w grudniu 1990 r.” – powiedział Raofi Al Jazeera.
Raofi mówi, że to pakistańscy ludzie dają jej nadzieję. Po nabyciu swojego ACC w 2017 roku pracowała dla międzynarodowych organizacji pozarządowych, a także lokalnego biura podróży.
W 2021 r. Wygrała dotację za projekt dla swojego pomysłu na stworzenie przestrzeni społeczności dla kobiet i dzieci, która ostatecznie zamieniła się w afgańską kawiarnię solidarnościową i restaurację w lecie tego roku, zanim talibowie przejął Kabula.
Ściany żywych, ale zagraconej kawiarni są ozdobione oprawionymi certyfikatami, małymi przedmiotami dekoracyjnymi i sztucznymi winoroślami z kwiatami. Na jednej ze ścian znajduje się duże zdjęcie Darul Aman, historycznego trzypiętrowego pałacu w Afganistanie.
„Kiedy obywatele Afgańscy odwiedzają kawiarnię, przypomina im to dom” – powiedział Raofi z uśmiechem. „Chciałem tylko zapewnić rodzinom miejsce, ale po upadku Kabulu moja kawiarnia stała się sanktuarium dla tak wielu Afgańczyków. Nie tylko pozwoliło mi to zarobić uczciwe życie, ale także pomocne dla społeczności” – dodała.
Jednak teraz obawia się, co rząd może zrobić, aby posiadaczy ACC takich jak ona.

„Jestem samotną kobietą i jestem tym, kim jestem z powodu zwykłych, zwykłych Pakistańczyków, którzy mnie wspierali, chronili i pielęgnowali”, powiedziała, popijając swoją kahvę, gorący napój wykonany z liści zielonej herbaty, cynamon i kardamon.
Raofi, która nadal prowadzi kawiarnię, mówi, że pomimo ponoszenia niepowodzeń związanych ze zdrowiem, a nawet kradzieży w jej domu dwa lata temu, jej życie w Pakistanie było wygodne i pomimo rządowego planu deportacji, nigdy się nie przejmowała, ani nie martwiła się.
Do tego roku.
„Od stycznia policja przybyła do mojej kawiarni dwa razy i powiedziała mi, że nie mogę tu pracować i powinienem opuścić miasto. Ale dlaczego miałbym? To miasto jest moim domem przez ostatnie 30 lat. Ta kawiarnia to moje życie” – powiedziała.
Wraz z nadchodzącym terminem deportacji Raofi przyznaje, że nie ma planu awaryjnego.
„Nie mam opcji. Przeżyłem sam. Nikt nie chce być uchodźcą, ale do jakiego innego kraju mogę się udać, kiedy Pakistan jest wszystkim, co wiem? Umrę tutaj, ale nie odejdę”.