Zagubiony Fulbright and the Lost Soul of Higher Ed (opinia)

E-mail od wykładowców w naszym niedoszłym 51. stanie na północy potwierdził, co podejrzewam od miesięcy: chociaż zostałem wybrany jako finalista przewodniczącego Fulbrighta na kanadyjskim uniwersytecie, Departament Stanu USA odmówił zatwierdzenia mojego pliku.
To nie był szok – rasa jest w centrum moich badań. I wiem o tym Nie jestem sam W tym zagadce Fulbright. Ale to był stempla. Jako członek wydziału w instytucji sztuk wyzwolonych, mój dostęp do wsparcia zewnętrznego jest znacznie bardziej ograniczony niż kolegów z instytucji badawczych. Kiedy jednak mogę spojrzeć poza osobistym żądle, łatwo jest postrzegać ten ruch w ramach szerszego wysiłku – w formie sankcji ekonomicznych i inwigilacji ideologicznej – aby ukształtować wyrażanie pomysłów i wartości w amerykańskim szkolnictwie wyższym.
Szczerze mówiąc, nie jestem obcy kontrowersji. Moja ostatnia książka podjęła obsesję prezydenta Trumpa na punkcie 1776 roku i stanowiła znacznie ponury pogląd. Niezależnie od tego, czy zaczynasz w 1619 lub 1776 roku, w końcu konfrontujesz się z długim łukiem przemocy amerykańskiej – przemocy w kolonizacji, niewolnictwa. Mam tendencję do używania słów, które sprawiają, że konserwatywni myśliści się pocą. Ostrzeżenie wyzwalające: Biała supremacja.
W przypadku Fulbrighta zaproponowałem wąski przebieg studiów: czarny aktywizm w latach 1820. XIX wieku Connecticut. Był to czas, kiedy państwo przepisało swoją konstytucję, aby pozbawiać czarnych mężczyzn, zablokowało czarnych studentów przed wejściem do państwa, odmówił publicznego finansowania czarnych uczniów i popierał afrykańskie programy kolonizacji, aby wysłać czarnych Amerykanów „z powrotem” do Afryki.
To mrocznie ironiczne, że obecna administracja może postrzegać tę historię jako potencjalną mapę drogową polityczną. Ale studiujesz ludzi, którzy się temu oparli? To nie przechodzi przez ideologiczny test czystości. Pisząc to teraz, zastanawiam się, co tak długo zajęło Departament Stanu, aby odrzucić moją nagrodę.
Mamy zaledwie kilka miesięcy od drugiej prezydentury Trumpa i już widzę, jak wykładowcy i instytucje ponowne kalibrują. Niezbyt obfite wymazanie języka wokół płci, rasy, seksualności i zmian społecznych jest nie tylko teoretyczne. To nie jest paranoja: to działa. Jeśli w grę wchodzi fundusze federalne – i to jest duże, jeśli – twoje badania lepiej nie przekroczyć tych linii.
Jeden kolega za granicą niedawno podzielił się, że jego instytucja zaproponowała pozycja Fulbrighta w latach lat 70. XX wieku w latach 70. XX wieku, została oznaczona po przedłożeniu. Zalecano im usunięcie zarówno „kobiet”, jak i „aktywizmu” z aplikacji. Zamiast tego wycofali się.
Nie musisz być uczonym konstytucyjnym, aby uznać cenzurę. I nie musisz być historykiem, aby zobaczyć, że kiedy rząd nakazuje, które pomysły są bezpieczne, straciliśmy coś, co sprawia, że szkolnictwo wyższe jest warte obrony: swobodna wymiana pomysłów w pogoni za prawdą.
Głębsza ironia jest taka, że od dawna myślałem, że wyższy Ed jest zepsuty. Po ponad 25 latach w systemie wiem, że krytyka nie jest błędna. College kosztuje zbyt wiele. Niektóre działy są doktrynarzem. I tak – choć nie jestem umiarkowany – widziałem, jak zatopiono konserwatywne głosy.
Ale defuntowanie uniwersytetów nie czyni je bardziej dostępnymi. A karanie mowy nie rozszerza debaty. Rozwiązanie tej administracji – Czerwone Strach, po części McCarthyism, wszystko na sterydach – nie ma ani wolności, ani pluralizmu intelektualnego. I nie popełnij błędu: powinny to być podstawowe cele w szkolnictwie wyższym.
Ostatnio żartowałem, że jeśli zespół Trumpa mógłby zignorować moje stypendium, mogliby mnie pomylić z własnym. Białe katolickie imigrant mojej rodziny sprawdza wszystkie pudełka: korzenie polskie i niemieckie, wiele pokoleń służby wojskowej, amerykańska flaga hodowana co czwarta lipca. Nawet ścigałem się do Team USA jako triathlonistę długoterminowego wiele lat temu-choć jestem pewien, że gdybym rywalizował w jakimś wydarzeniu strzelaninowym, byłbym o wiele bardziej atrakcyjny.
Ale oto prawda: historia mojej rodziny jest sprzeczna z modeniami imigracyjnymi opartymi na zasługach i pieniędzmi. Moi dziadkowie nie byli elitą gospodarczą. Moi rodzice nie byli wykształceni. Mieli jednak wiarę w edukację amerykańską – przekonanie, że wiedza nie była tylko cnotą, ale drogą do dobrobytu.
Z mojego doświadczenia wynika, że dobrobyt został zrealizowany poprzez bezpłatną wymianę pomysłów. Na studiach w latach 90. studiowałem przez jakiś czas z zmarłym konserwatywnym historykiem intelektualnym Jack Diggins. Diggins uwielbiał opartą na konsensusie historię lat 50. XX wieku, narracje, które priorytetowo traktowały jedność amerykańską i brak głębokiego konfliktu ideologicznego. Początkowo mój umysł dla absolwentów-przeszedł jako student członków nowej lewicy-był zdezorientowany jego stanowiskiem. Rzeczywiście, oboje czasami kłóciliśmy się głęboko w noc na przyjęciach.
Ale to, czego nauczył mnie w tych momentach, trwało daleko poza naszym rzeczywistym związkiem. Diggins nie prosił mnie o zmianę moich poglądów; Po prostu oferował własne. I chociaż przyznaliśmy się do siebie niewielkie punkty, wątpię, abyśmy kiedykolwiek zmienili swoje umysły.
Jedną z rzeczy, które podzieliliśmy, było to, że byliśmy studentami pierwszego pokolenia pracującymi w świecie pomysłów.
W 1991 roku, z pomocą federalnego grantu Pell, zacząłem studia jako student pierwszej generacji. Ta podróż ostatecznie doprowadziła mnie do życia, które żyję dzisiaj: członek klasy laptopów, członek wydziału, wszystko.
W tym sensie jestem żywym dowodem na to, że amerykańskie szkolnictwo wyższe – w najlepszych – dzieło. To nie jedyny silnik mobilności, ale pozostaje jednym z najpotężniejszych. I pomimo wszystkich jego wad, wiele części systemu nadal działało, zanim Prezydencki byk zaczął pobierać opłaty za pośrednictwem China Shop, dyktując to, co możemy i nie możemy powiedzieć, zbadać lub uczyć.
Obrona bezpłatnego zapytania w czasach spolaryzowanych nie jest łatwa. Świat pomysłów jest na zawsze przyczyniony do wielu presji – ekonomicznej, politycznej, religijnej i społecznej. Ale dążenie do swobodniejszej wymiany pomysłów – i prawa do ich posiadania – niemożliwe w ramach reżimu, który karze niezadowolenie i zmienia stypendium jako subwersję.
Kiedy cenzura jest przekształcana jako patriotyzm, gdy poszukiwanie prawdy staje się odpowiedzialnością, tracimy więcej niż wolność akademicką. Tracimy duszę amerykańskiego szkolnictwa wyższego, nasz kompas jako wolne społeczeństwo. A ci, którzy płacą najwyższą cenę, nie będą profesorami takimi jak ja. Będzie to studenci, których futures zależy od tego systemu obecnie oblężonego.
A jednak mam nadzieję. W ostatnim semestrze, w mojej roli ałunu, mentorowałem studentów na Columbia University. Są wszystkim, co chcesz, aby studenci byli – przyczynili, zasadnicze i po prostu niepokoi. Zapytali o kierunki, karierę i życie. Znają różnicę między wolnością a cenzurą, zapytaniem i represjami. Mieli należne dokumenty i wciąż mieli czas na zadawanie dużych pytań.
Jeden jest stypendium dla studentów o niskich dochodach i chce realizować doktorat. W dyscyplinie humanistycznej. Podobnie jak w przypadku moich własnych rad, byłem brutalnie szczery. Absolwenci humanistyki są często przepracowani, niedostatecznie wynagradzani i strukturalnie nieobsługiwani. Długoletnie problemy związane z kurczeniem się możliwościami traktowania i głębokiej niepewności finansowania będą się pogorszyć i nie znikną.
Jednak w ciągu godziny uczeń przypomniał mi, dlaczego świat pomysłów wykuwa nawet w najbardziej represyjnym klimacie. Z pasją rozmawiał z nieformalnymi zajęciami o starożytnych greckich poetach i z podziwem na temat uczęszczania na studia w bardziej przyjaznych przestrzeniach w Europie. Innymi słowy, odparł moją sprawdzanie rzeczywistości swoją inspiracją intelektualną.
Nie wiem, kiedy uratujemy duszę wyższego wydania. To nie będzie jutro lub w przyszłym tygodniu. Ale już się zaczęło. Zaczyna się w klasie, w której zanurzamy uczniów w świecie pomysłów i daje im czas i przestrzeń do mówienia, słuchania, kłótni i refleksji. Po wykonaniu prawidłowego wykształcenia wyższe promuje prawo do swobodnego mówienia, ale także zdolność do mądrego wykorzystywania tego prawa.
Kończę na nucie nadziei. Ponieważ jeśli studenci Kolumbii, których mentoringiem mogą pozostać na podstawie, podczas gdy otaczający je świat instytucjonalny – jeśli mogą uwierzyć w lepszą przyszłość, jeśli mogą sobie wyobrazić, jak przetrwa szkolnictwo wyższe – być może też reszta z nas może.