świat

Autor Richard Vedder omawia, dlaczego chce, aby uczelnie zawiodły

Historyk ekonomiczny Richard Vedder uwielbia tak bardzo uczyć, że spędził miesiąc miodowy – ponad pół wieku temu – we Włoszech z grupą 43 studentów. Uważa jednak, że szkolnictwo wyższe odejmowało od podstawowego celu „rozpowszechniania i odkrywania wiedzy” – i ma wiele pomysłów na to, jak odzyskać go na właściwe tory.

W swojej nowej książce, Niech uczelnie upadają: siła twórczego zniszczenia w szkolnictwie wyższym (Independent Institute), Vedder, 84, wybitny profesor ekonomii na Uniwersytecie Ohio oraz dyrektor założyciel Centrum KOLEJNOŚCI I PROTYBACJI W WASHINGTON, DC, twierdzi, że aby uczelnie i uniwersytety odzyskują swoją pozycję publiczną, muszą zachowywać się bardziej jak korporacje i regularnie realizować zasoby od nieproduktywnych podziałów lub programów do tych, które podniosły podstawową misję.

Rozmawiał z Wewnątrz wyższego wydania przez telefon. Wywiad został zredagowany dla długości i jasności.

P: Tytuł twojej książki, Niech uczelnie się nie powiedziejest dość aresztujący. Wielu naszych czytelników bardzo martwi się, że ich instytucje się nie powiodą. Czy to hiperboliczne, czy naprawdę chcesz, aby niektóre uczelnie się nie udało?

A: To prowokujący tytuł. Ale mówię, że uczelnie muszą przyspieszyć swoją grę, albo zawiodą, a groźba porażki może doprowadzić ich do bardziej wydajnego, lepiej służy potrzebom publicznym. A jeśli oznacza to, że muszą pozbyć się personelu administracyjnego w tym robieniu, dobrze. Jeśli oznacza to, że być może będą musieli korzystać z nowych technologii – czy może zrobić coś radykalnego, na przykład uczyć dzieci w piątki i soboty, czy chodzić do szkoły dziewięć lub 10 miesięcy niż siedem miesięcy w roku? Cienki.

Uczelnie, które dosłownie wychodzą z biznesu, mają marginalną reputację. Każdy chce udać się do najlepszego miejsca, w wyniku czego najmniej najlepsze miejsca zamykają się lub są w niebezpieczeństwie… jeśli spojrzysz na wyższą całkowitą rejestrację ED, w porównaniu z 2010 rokiem, to spadło. Populacja USA rośnie, co prawda dość powoli, ale zapisania się na studia spadają. To nigdy wcześniej nie zdarzyło się w naszej historii, z wyjątkiem może podczas recesji lub wojny. Ale nigdy nie poszliśmy dłużej niż dekada, a udział w college’u spadł w stosunku do populacji lub w stosunku do całej gospodarki.

P: Twoja podstawowa teza polega na tym, że uczelnie i uniwersytety powinny być traktowane bardziej jak firmy, prawda? I powinni oczekiwać, że będą wykazywać zwroty dla swoich usług lub spotkać się z przejęciem, zmianą przywództwa lub, w najgorszym scenariuszu, upadek?

A: Jedną rzeczą, która jest godna uwagi w sektorze prywatnym w ciągu ostatnich 100, 200 lat naszej historii, jest to, że zmieniła się ogromnie. Prawie wszystkie amerykańskie korporacje w pewnym momencie zawodzą lub zbliżają się do niepowodzenia. Jeśli weźmiesz listę firmy Fortune 500 za rok 2000, powiedzmy, i porównasz ją z listą Fortune 500, być może sześć z 25 najlepszych to właściwie te same firmy, co oznacza, że ​​19 zmieniło się zasadniczo. Nie wszyscy przeszli z biznesu, ale przeszli znaczącą zmianę – na przykład Exxon stał się Exxonmobil.

Naprawdę mówię o twórczym zniszczeniu. Musimy przyjmować zasoby używane nieproduktywnie i uczynić je bardziej produktywnymi. Tak więc na przykład firmy takie jak Eastman Kodak lub JCPenney albo wychodzą z działalności, albo są małymi cieniami ich dawnych jaźni. Mamy inne firmy – NVIDIA, Amazon itd. – które przychodzą i muszą zebrać dużo pieniędzy, aby sfinansować ich ogromną ekspansję. Zasoby są stale realokowane w sektorze… Nie wiem, jaki jest odpowiednik w wyższym wydaniu. Nie mamy dobrego dolnego linii. Nie wiemy nawet, co to jest dobra szkoła i co jest złą szkołą. Ale jeśli weźmiesz Wiadomości z USA Rankingi i patrzysz na ich listę 25 najlepszych, ledwo się zmieniło.

P: Piszesz, że edukacja policealna spada z przychylnością wśród ogółu społeczeństwa, zasadniczo dlatego, że uczelnie są zbyt drogie, zbyt „obudzone”, nie wystarczająco rygorystyczne i zbyt oderwane od prawdziwego świata. Myślę, że nawet niektórzy z najgorszych obrońców sektora zgodzą się z tobą, ale nadal nie chcą, aby uczelnie się nie powiodły. Mogą powiedzieć: „Och, no cóż, musimy wykonać poważne reformy od wewnątrz”.

A: Tak, cóż, to naprawdę mam na myśli. Czy chcę, aby uczelnie się nie udało? To znaczy, nie jestem sadystą. Chcę, aby wyższy ED odniósł sukces jako ogólna propozycja. Myślę, że Ameryka wciąż ma najlepszy system wyższego wydania na świecie… ale chcę, aby uczelnie zdały sobie sprawę, że muszą zwiększyć swój czyn i być może zmienić trochę bardziej niż oni, bardziej agresywne w przeformułowaniu siebie – częściowo po stronie kosztów, aby stać się tańszym, ale także skupić się na pracy pierwszej: nauczaniu i badaniach. Jest to akt rozpowszechniania i odkrywania wiedzy i o to właśnie chodzi. Robimy wiele innych rzeczy, które są rozproszeniami – na przykład marsz szaleństwo. To świetna rozrywka, ale to konkurs rzucania piłkami. Jeśli wyjedziesz do Oksfordu lub Cambridge, nie widzisz, aby koszykówka jest grana na poziomie profesjonalnym, sponsorowanym przez uniwersytet.

P: W jaki sposób koszty wymknęły się spod kontroli?

A: Wydaje mi się, że najważniejszą rzeczą było rozwój programów pożyczek studenckich, które pozwoliły uczelni na podwyższenie czesnego… od 1980 r. Do około 2020 r. Cena college’u wzrosła znacznie bardziej niż dochody ludzi, a więc college stał się mniej przystępny cenowo, co zwiększyło niechęć publiczną. Kiedyś możesz pracować i zapłacić przez college po samej pracy, ale teraz nie możesz tego zrobić. Musisz pożyczyć gazillion dolarów, aby za to zapłacić. Tak więc nieco osłabiło dobrą wolę, jaką miały uczelnie, i poczucie, że mamy służyć interesowi publicznemu. A ludzie mówili, że uczelnie są trochę drogie i samolubne, a potem nastąpił masowy wzrost administracji. Dodajemy coraz więcej asystentów dziekanów tego, współpracownika, szefa sztabu. Co to jest szef sztabu? Nie wiem.

P: Czy uważasz, że szkolnictwo wyższe jest dobrem publicznym?

A: Ma potencjalnie aspekt bycia dobrem publicznym, ale myślę, że to twierdzenie jest przereklamowane. Myślę, że główne korzyści płynące z pójścia na studia narastające dla osób, które jeżdżą.

Wyższe, większość rzeczy, które robią, jest dobra. Ale może być też negatywne efekty zewnętrzne. Może kiedy wypowiedzisz wojnę z narodem żydowskim lub próbujesz zamknąć kampusy i powodować szkody, to w rzeczywistości negatywne efekty zewnętrzne. Kłodujesz dobro. I tak myślę, że z czasem wzrosły negatywne efekty zewnętrzne, abyśmy mieli mniej czystego dobra publicznego niż kiedyś. Argument za wsparciem publicznym spadł. To niekoniecznie oznacza zero, ale spadło i myślę, że pojawia się w całym tym przepisach, które widzimy na Dei i tak dalej, nie tylko na szczeblu federalnym, ale w Stanach.

P: W tym kraju wyraźnie istnieje różnica możliwości. Czy nie sądzisz, że celem Dei było wydłużenie większej możliwości większej liczbie osób?

A: Jak prawie wszystko, stoi za tym dobry cel. Za grantami Pell jest dobry cel. Za programy pożyczek studenckich mają dobry cel, ale jak mówię, przyzwyczaili się do niezbyt virtous cele. Wykorzystaliśmy wiele pieniędzy, które zebraliśmy z programów pożyczek studenckich; Dużo podnosiliśmy czesne, a następnie wykorzystaliśmy te pieniądze, aby zatrudnić administratorów, płacić wyższe pensje. Mógłbym na przykład porozmawiać o wynagrodzeniach prezydenta uniwersytetu. W 1995 r. Prezydent University of Michigan zarobił 175 000 USD rocznie. W dzisiejszych dolarach może to 400 000 $. Dzisiaj, ostatnio spojrzałem, prezydent University of Michigan zarobił milion.

P: Problem polega na tym, że uczelnie, które najprawdopodobniej zawodzą, to małe regionalne publiczne kampusy, lub małe prywatne, które często służą dość odległej lokalnej populacji, a potem co dzieje się z tymi ludźmi?

A: Po pierwsze, to nie tak, że uczelnie całkowicie wyjdą z biznesu. Jeśli pozbyliśmy się 500 z nich, nazwijmy je marginalnymi uczelniami, nadal pozostawia kilka tysięcy innych szkół wyższych, więc nie widzę, aby liczba spadła do tej pory, że ludzie nie mieliby dostępu do szkół wyższych. Mam na myśli, że mieszkam w biednej okolicy w Appalachii, więc jestem trochę znany. Moja żona jest doradcą i ma okropny czas na zachęcenie dzieci na studiach. To trudne; to naprawdę jest. Więc jeśli niektóre z tych mniejszych szkół wyjdą z biznesu, niektóre z tych dzieci pójdą gdzie indziej; Może kilka z nich nie pójdzie – to możliwe.

P: A co z edukacją online?

A: Zawsze myślałem, że online ma wielki potencjał. I muszę przyznać, że moja własna pozycja na ten temat zmieniła się nieco z czasem. Zostałem zmuszony do nauczania online podczas pandemii i zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić w danych okolicznościach. Ale uważam, że było to mniej satysfakcjonujące doświadczenie edukacyjne – o wiele mniej satysfakcjonujące. Dopiero po tym nie zdawałem sobie sprawy, jak ważne są te osobiste interakcje ze studentami. Spędziłem okropnie dużo mojej kariery, interakcja z uczniami spoza klasy. Nawiasem mówiąc, po ślubie – 56 lat temu – zabraliśmy ze sobą 43 studentów w miesiąc miodowy.

P: Co? Dlaczego?

A: Cóż, zgodziłem się najpierw zabrać grupę studentów do Włoch, a potem poprosiłem moją żonę, aby poślubiła mnie po drugie. Czas nie był do końca optymalny, ale naprawdę dobrze się działało. Moja żona miała 22 lata, właśnie ukończyła studia, więc pojechaliśmy do Włoch, a ona odbyła kursy po włosku i tak dalej, a ja uczyłem ekonomii.

Zabrałem moją ostatnią grupę studentów, do Pragi, cztery lub pięć lat temu, w wieku 79 lat. Robię to od lat, ponieważ myślę, że w życiu jest coś więcej niż tylko chodzenie na zajęcia. I myślę, że te interakcje i kulturowe uczenie się o innych kulturach są ważne, a edukacja online tego nie osiąga.

P: Zamiast pozwolić na małe uczelnie w niewielkim powietrzu, co powiesz na pomoc w połączeniu?

A: Myślę, że to dobre podejście. Gdy populacja college’u spada, co jest nie tak z dwiema szkołami, 10, 20, 30 mil od siebie, łącząc się i umożliwiając uczniom na kampus lub dwa kampusy, a może ostatecznie przenieść się do jednego kampusu? To część innowacji. W systemie Passhe było wiele połączenia, jak wiesz, w systemie passhe. Połączyli sześć szkół w dwie, ale myślałem, że to, ogólnie, prawdopodobnie dobry ruch.

Więc kiedy mówię, że uczelnie nie upadają, „porażka” może oznaczać połączenie; Niekoniecznie oznacza to zamykanie drzwi i powiedzenie: „Nie waż się ponownie zbliżyć to miejsce. Sprzedamy te budynki i wprowadzimy je do magazynu” czy coś takiego.

P: Jak robi to administracja Trumpa – zamrażanie funduszy, demontaż działu edukacji, eliminowanie akredytorów itd.

A: Myślę, że trochę zakłócenia i chaosu czasami stymulują twórcze soki, prowadzi do zmiany – kreatycznego zniszczenia – tak się nie stało. Muszę jednak powiedzieć, że jest trochę więcej chaosu i nieco mniej celowe rozumowanie wokół zmian, niż byłoby to optymalne. I dzieje się to zbyt szybko i w nieuporządkowany sposób. Myślę, że Departament Edukacji musiał zostać trochę wstrząśnięty. Żartobliwie powiedziałem, że chcę, aby siły powietrzne lub ktoś, kto zbombardował budynek Maryland Avenue z istnienia i przekazał go Smithsonianowi. Byłaby to świetna lokalizacja dla dodatku do muzeum powietrznego i kosmicznego.

P: Więc jeśli popierasz zniesienie Departamentu ED, to, co chcieliby, żeby zrobili to inaczej?

A: Myślę, że na przykład w programie pożyczek studenckich, jeśli pozbędziesz się 80 procent lub 60 procent osób zaangażowanych w administrowanie programami pożyczek studenckich, będziesz miał chaos. A Departament Edukacji był strasznie nieudolny; Zeszłorocznym fiaskiem FAFSA jest przykładem. Trump, pozwalając wielu pracownikom na noc bez planowania uporządkowanego odosobnienia, spowoduje pewne trudności, a niektórzy ludzie będą… słabo traktowani przez nasz rząd. Ale z chaosu, może to jedyny sposób – może to myśleć administracji Trumpa – jedyny sposób, w jaki naprawdę możesz podjąć establishment szkolnictwa wyższego. I myślę, że należy wziąć udział w zakładach szkolnictwa wyższego.

Link źródłowy

Related Articles

Back to top button