Zakończenie „cztery sezony” wyjaśnione przez twórców i gwiazdę

OSTRZEŻENIE: Ta historia zawiera spoilery dla „The Four Seasons” w Netflix.
W swoim emocjonalnym finale „The Four Seasons” Netflix – adaptacja filmu o tej samej nazwie z 1981 r. – zapewnia nieoczekiwane, otrzeźwiające wnioski, które kwestionują romantyczne ideały.
Ostatni odcinek, zatytułowany „Fun or Funeral”, łączy komedię i żal z przejmującą eksploracją męskich kryzysów średniej, szczególnie takich, które zmuszają mężczyzn do opuszczenia długoletnich partnerów dla młodszych towarzyszy.
Nick, przedstawiony z niuansem przez Steve’a Carella, opuszcza swoją żonę Anne (Kerri Kenney-Silver) i zaczyna umawiać się na Ginny, 30-letniego wolnego ducha.

Ale w skręcie sznurowanym z ironią Nick wydaje się przekształcać w samą wersję Anny, którą powiedział, że był niechętny – odizolowany, zepsuty i odłączony.
Jego próba odzyskania młodzieży kończy się tragedią i farsą, ponieważ umiera, próbując zaimponować grupie przyjaciół Ginny. Jest to główne odejście od oryginalnego materiału źródłowego. W nim Nick (Len Cariou) spada przez lód, ale jest uratowany przez przyjaciół.
Pogrzeb Nicka, zarówno absurdalny, jak i refleksyjny, przedstawia jego popioły umieszczone na czerwonej obcasie i chaotycznym pomniku, w którym wszyscy-jego była żona, dziewczyna i przyjaciele-próbują zdefiniować, kim naprawdę był.
„Nie zamierzaliśmy tego jako kary za opuszczenie swojej żony”, mówi producent wykonawczy i współtwórca Lang Fisher w wywiadzie dla Today.com o śmierci Nicka.
„Chcieliśmy tylko pokazać, że znalazł krótkie szczęście – a potem pozwoliliśmy, aby historia odzwierciedlała grupę przyjaciół w kryzysie. To prawdziwe życie”.
Jedna z najbardziej wypatrujących momentów w finale należy do Anny. Pomimo utrzymującej się urazy, jest gospodarzem pogrzebu Nicka i rozkłada w połowie eulogii: „Właśnie zdałem sobie sprawę, że wcale go nie znałem”.
To brutalna spowiedź po 25 latach małżeństwa. Później mówi Ginny: „Prawdopodobnie był z tobą szczęśliwy niż kiedykolwiek ze mną”.
Kenney-Silver mówi, że pierwsze zdanie tej sceny pozostawiło ją we łzach.
„To wszystko jest w piśmie” – mówi. „Tina (Fey) podeszła do mnie i powiedziała:„ To piękne – ale zbyt realne ”. Pogrzeb miał być katastrofą.

Zamiast tego Anne rozprasza – mniej pochłaniania, bardziej emocjonalny egzorcyzm.
„Musiało to być bardziej rozwiązywanie niż żałoby”-mówi Kenney-Silver. „W ten sposób dało scenę surową, chaotyczną uczciwością”.
Podczas gdy łuk Nicka zajmuje centralne miejsce, „The Four Seasons” bada także inne złożone relacje, w tym cichą, bogatą emocjonalnie więź między Danny (Colman Domingo) i Claude (Marco Calvani). Kiedy Danny ukrywa problem zdrowotny, reakcja Claude’a jest warta strachu, frustracji i miłości.
„Jestem zaszczycony, że widziałeś Claude’a jako emocjonalnie ugruntowanego”, mówi Calvani Today.com. „Jest ekscentryczny, tak, ale wszystko, co robi, jest zakorzenione w jego miłości do Danny’ego. Kiedy Danny kłamie, wstrząsa całemu poczuciem bezpieczeństwa Claude’a”.
Ta podatność jest wzmocniona przez status outsidera Claude’a.
„Jest ostatnim, który dołączył do tego kręgu przyjaciół” – mówi Calvani. „Podobnie jak wielu imigrantów, nawet po 10 latach, nadal czuje, że musi udowodnić, że należy. Jest mężem pozostającym w domu, więc zawsze jest taka presja, aby zdobyć miejsce przy stole”.
Oddanie i niepokój Claude’a zwiększają głębi eksploracji tożsamości, intymności i przynależności.
Seria kończy się ostatnim obiadem, który przypomina ostatni FaceTime grupy z Nickiem. Rany pozostają, ale wzrost jest widoczny. Jack (Will Forte) i Kate (Tina Fey) wracają do siebie. Danny przyjmuje duchowość Claude po symbolicznym widoku motyla. I Anne – być może emocjonalna kotwica serialu – wspiera Ginny, która jest w ciąży z dzieckiem Nicka.
Zapytana, czy Anne jest w końcu wolna od oczekiwań, które kiedyś nosiła w małżeństwie, Kenney-Silver mówi: „Myślę, że Anne żyła, aby być potrzebna. Pomysł, że całe jej małżeństwo mogło być mirażem, był przerażający. Ale w tym ostatnim momencie z Ginny zdaje sobie sprawę, że dwie rzeczy mogą być prawdziwe-uwielbiała Ginny’ego, ale też kochał ją. 25 lat.
To nie jest idealna rozdzielczość – ale jest szczera. I to właśnie robi „The Four Seasons” najlepiej: pokazać, że może współistnieć prawdę i bałagan.
„To historia miłosna dla różnych długich związków – w tym platonicznych. Ale tak, nie wszystkie małżeństwa mają trwać wiecznie. Niektóre zakończenia są konieczne” – mówi pisarz Tracey Wigfield.