Od miesięcy administracja prezydenta USA Donalda Trumpa prowadzi dobrze publikowane represje dotyczące migracji. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych (DHS) oraz egzekwowanie imigracji i celnych (ICE) zamieniły deportacje w spektakle medialne, publikując filmy z nakładanymi deportowanymi i uwalniając ich nazwiska, aby rozprzestrzeniać strach.
W ciągu ostatnich kilku tygodni administracja Trumpa rozszerzyła swój wzrost deportacji o nawet obcy obywateli o statusie prawnym w kraju, w tym naukowcom. Prezydent zobowiązał się do deportacji 11 milionów ludzi – podwojenia liczby usuniętej w ramach prezydenta Joe Bidena, a nawet przewyższając dwa kadencje prezydenta Baracka Obamy, podczas których deportowano 5,3 miliona ludzi.
Podczas gdy na świecie uwaga koncentruje się na spektaklu antymigracyjnym Trumpa, Unia Europejska po cichu wykonuje własne represje. Jego zasady są znacznie mniej widoczne, ale są równie bezwzględne.
W pierwszych dziewięciu miesiącach 2024 r. Państwa UE wydały 327 880 zamówień wydalenia, z 27 740 osobami siłą usuniętymi między lipcem a wrześniem. Deportacje nasiliły się, ponieważ państwa UE zaczęły wdrażać nowy pakt na temat migracji i azylu, który został uchwalony w grudniu 2023 r. I wszedł w życie w czerwcu 2024 r.
Zgodnie z jego przepisami członkowie UE są szybkie przeprowadzki, rozszerzają centra detencyjne i wzmacniając współpracę z krajami trzecimi w celu ułatwienia deportacji. Jednak nie tylko państwa członkowskie będą tego częścią.
Kraje bałkańskie, które muszą spełniać określone kryteria, aby stać się częścią UE, poprzez proces przystąpienia UE, są skutecznie przekształcane w strefę graniczną dla UE. W przeciwieństwie do państw członkowskich UE, państwa kandydujące na Bałkanach nie miały nic do powiedzenia na temat kształtowania tego paktu, ale są zmuszeni go wdrożyć i przestrzegać tego, co można opisać jedynie jako kolonialny szantaż.
Ostatnio UE wyjaśniło swoje oczekiwania na grudniowym szczycie UE-Western Balkanów, oświadczając, że „musimy wzmocnić naszą współpracę i strategiczne partnerstwa w zarządzaniu migracją, które jest wspólnym wyzwaniem i odpowiedzialnością oraz kluczowym priorytetem”.
Jest to część szerszej strategii UE w zakresie zewnętrznej kontroli migracji i wzmocnienia jej granic, ale także odejścia od wszelkiej odpowiedzialności i odpowiedzialności za naruszenie praw człowieka i przeniesienie ich do krajów trzecich.
Kluczową częścią tej strategii jest tworzenie „węzłów powrotnych” w pobliżu granic UE i poza nimi – miejsc, w których niechciani ludzie mogą być magazynowani. Ten model, popierany przez prezydenta Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, jest już w ruchu. Ludzie są wysyłani do Bałkanów, Turcji i Afryki Północnej. Frontex, agencja graniczna UE i Międzynarodowa Organizacja Migracji (IOM) odgrywają kluczową rolę w egzekwowaniu tych przeprowadzek.
W praktyce widzimy, jak to wygląda w Chorwacji, państwa członkowskiego UE graniczące z dwoma państwami bez członków bałkańskich-Bośnia i Hercegowiny i Serbii. Chorwacja odegrała ważną rolę w utrzymywaniu systemu granicznego UE poprzez normalizację odparcia, który na przestrzeni lat spowodował liczne zgony i obrażenia oraz stanowiło ogromne naruszenie podstawowych praw człowieka. Zamiast ustalić za to odpowiedzialność, UE nagrodził Chorwację – wraz z Bułgarią i Rumunią – umożliwiając im przyłączenie się do porozumienia Schengen, która zniesie kontrola granic między państwami członkowskimi.
UE wzmocniła również umowy o readmisji – dwustronne umowy, które pozwalają państwom UE odesłać ludzi z powrotem do kraju pochodzenia lub kraju tranzytu, popychając ich na krawędź UE lub poza jej granicami, w zasadzie w celu odciążenia migrantów. W rezultacie Bałkanie stali się wysypiskiem dla ludzi, które UE chce wydalić.
Władze chorwackie nie opublikowały żadnych raportów na temat kontroli migracyjnej od 2020 r., Ale minister spraw wewnętrznych Davor Bozinovic powiedział w styczniu, że policja graniczna uniemożliwiła 71 000 „nielegalnych wpisów” w 2024 r. Bośnijskie biuro dla obcokrajowców poinformowało, że w 2023 r. Władze Chorwackie powróciły 4 265 osób na terytorium Bośni. Bośnia, przy pomocy finansowej UE, usunęła 893 osoby do swoich krajów pochodzenia lub krajów, które zaakceptowały je w ramach umów międzypaństwowych, a 96 migrantów pozostawiło kontrowersyjny program „dobrowolnego zwrotu” IOM, który uczony Jean-Pierre Gauci opisał jako „nieustanną deportację”.
Obecnie Chorwacja ma cztery huby zatrzymania i powrotu w Ježevo (niedaleko Zagrzeb), Tovarnika (przy granicy chorwacko-wiecznej), Dugi Dol (wzdłuż granicy z Chorwajskim Bosnie) i Trilj (wzdłuż Granicy Chorwsko-Błannej).
Organizacje pozarządowe i dziennikarze udokumentowali powszechne naruszenia praw w tych ośrodkach, w tym nieludzkie warunki życia i nieokreślone zatrzymanie. Konsekwentną praktyką władz lokalnych było również wysyłanie cudzoziemców do tych ośrodków na kilka dni, a następnie zabranie ich i popychanie granicy z Serbią lub Bośnią. Były też przypadki dzieci i samotnych kobiet w przepełnionych zakładach mężczyzn.
Od początku tego roku chorwacka policja zintensyfikowała swoją działalność wzdłuż wschodniej granicy. Do ich funkcjonariuszy dołączą koledzy ze Słowenii i Włoch na podstawie nowo podpisanego porozumienia w sprawie wspólnych patroli Granicy Chorwackiej. W tym samym czasie policja graniczna otrzymała więcej kamer nadzoru i pojazdów policyjnych wyposażonych w technologię nadzoru.
Po spotkaniu ministerialnym w UE w Brukseli na początku tego miesiąca Bozinovic oświadczył, że deportacje nie są już tematem „tabu” w UE i że Komisja Europejska szukała propozycji legislacyjnych, aby je przyspieszyć.
Granice nie-UE Chorwacji są już usiane nieoznakowanymi grobami ludzi, którzy zginęli podczas ruchu w celu poszukiwania bezpieczeństwa i ochrony. Nowy pakt zintensyfikuje tylko brutalność ubiegających się o azyl na granicach Chorwacji oraz w państwach innych niż Bośnia i Hercegowina, Serbia, Albania, Macedonia Północna i gdzie indziej.
Nowy pakt przeznacza miliony euro na polityki i technologie, które bezpośrednio napędzają globalną politykę odczłowieczania ludzi w ruchu. Umożliwia także Frontex, który od dawna jest oskarżany o współudział w nielegalnych odrzuceniach i naruszeniach praw człowieka, aby odgrywać jeszcze większą rolę w kontroli granicznej i deportacji. Jego roczny budżet na same wydatki związane z deportacją wynosi 18 milionów euro (19,5 mln USD).
Kiedy to piszemy, dzwonki alarmowe dzwonią w całej UE. W Niemczech grupy solidarności próbują powstrzymać deportacje Palestyńczyków. We Włoszech rząd wciąż szuka sposobów wysyłania niechcianych migrantów do centrów zbudowanych w tym celu w Albanii. Austria tymczasowo zatrzymała zjazdy rodzinne dla roszczeń azylowych. Francja wprowadziła bardziej ścisłe polityki imigracyjne i zaczęła deportować więcej osób, co doprowadziło do rządu z Algierią z powodu dużej liczby deportowanych.
Obecnie jest coraz bardziej jasne, że kraje zachodnie, kierowane przez UE i USA, wykorzystują migrantów jako kozłów ofiarnych do uzasadnienia zmilitaryzowanej kontroli granicy. Współpraca UE z Izraelem w opracowywaniu zaawansowanego nadzoru i technologii AI ma kluczowe znaczenie dla tej strategii. Same systemy używane do śledzenia i kontrolowania migrantów – drony, biometryczne bazy danych i prognostyczne policja – zostały przetestowane w okupowanej Palestynie przed wdrożeniem na granicach europejskich. Poszukiwacze azylowe, Palestyńczycy i solidarność z nimi są pierwszymi celami, ale nie będą ostatnimi.
Jeśli nie zakwestionujemy tych zasad, ta maszyna kontroli będzie nadal się rozwijać, usidlając coraz więcej osób w jego przyczepności. Jedynym sposobem naprzód jest zbudowanie ponadnarodowych sieci solidarnościowych, które opierają się tym niesprawiedliwości i pociągają do odpowiedzialności, ujawniając wadliwe systemy polityczne i ekonomiczne, które pozwalają na globalną dehumanizację społeczności w niekorzystnej sytuacji. Alternatywą jest milczenie i pozwolenie na przyszłość, w której nikt nie jest bezpieczny.
Poglądy wyrażone w tym artykule są własne i niekoniecznie odzwierciedlają postawę redakcyjną Al Jazeery.