Stany Zjednoczone nie są już bezpiecznym miejscem dla studentów zagranicznych | Edukacja

Nie można nie docenić niepewności, jaką nakazuje życie studentów zagranicznych w Stanach Zjednoczonych.
Pamiętam, jak moja dziewicza podróż z Kalkuty do Nowego Jorku jako student zagraniczny, aby kontynuować studia licencjackie w małej uczelni sztuk wyzwolonych. Było to w 2003 roku, kiedy tak zwana „wojna z terroryzmem” prowadzona przez USA była w pełnym rozkwicie. USA zaatakowały Irak zaledwie kilka miesięcy przed moim przybyciem do Nowego Jorku.
Czy to jingoizm na terenie kampusu inspirowany bitwą Ameryki z „osą zła”, która pozostawiła niewiele miejsca na krytyczne oceny polityki zagranicznej USA w klasie, „losowe” kontrole bezpieczeństwa na lotniskach lub prawie konsekwentne rasizm i islamofobia na amerykańskich falach powietrznych-wkrótce było to boleśnie oczywiste dla mnie.
Od tamtej pory sytuacja nie była lepsza dla studentów zagranicznych udających się do Ameryki. Pozostali niewiarygodni i niepożądane z zewnątrz w oczach wielu Amerykanów, a poczucie niepewności otaczające ich życie utrzymało się.
Jednak zgodnie z Trumpem 2.0 to poczucie niepewności osiągnęło bezprecedensowe poziomy. W rzeczywistości w dzisiejszych czasach Stany Zjednoczone wydają się nie tylko niepowtarzalne, ale są to rażąco niebezpieczne miejsce dla studentów zagranicznych.
Trump sprawiło, że życie studentów zagranicznych było znacznie trudniejsze niż wcześniej. Nie było to zaskoczeniem, ponieważ obiecał to zrobić na szlaku kampanii, ponad rok temu. Oprócz twierdzenia, że uniwersytety i różne organy akredytacyjne były zdominowane przez marksistów i radykalnych lewicowców, stworzył swoją szczególną nienawiść do palestyńskich działaczy solidarnościowych w kampusie. Oświadczył, że jeśli zostanie ponownie wybrany, odwołałby wizy studenckie „radykalnych, antysemicarskich i antysemickich obcokrajowców” uczestniczących w pro-palestyńskich protestach na kampusach uniwersyteckich amerykańskich już w październiku 2023 r.
Po powrocie do Białego Domu sprawił, że celowanie w Pro-Palestyńskie studentów i wykładowców było priorytetem.
Jednym z jego najwyższych celów był Mahmoud Khalil, Absolwent Uniwersytetu Columbia. Khalil, który był na pierwszej linii protestów pro-palestyńskich Kolumbii jako negocjator między protestującymi studentami a przywództwem uniwersytetu, jest posiadaczem zielonej karty. Jednak administracja Trumpa stara się go deportować, twierdząc, że angażuje się w pro-ham, nieamerykańskie działania. Khalil został uprowadzony przez funkcjonariuszy ds. Imigracji i celnych (ICE) ze swojego domu w Nowym Jorku przed ciężarną amerykańską żoną na początku marca i od ponad miesiąca był przetrzymywany w placówce zatrzymania w Luizjanie.
W podobnym przypadku doktorant Tufts University i obywatel turecki Uwierz Ozturk został uprowadzony przez zamaskowanych, zwykłych oficerów w Bostonie. Ona również została przeniesiona do placówki zatrzymania w Luizjanie. Jej przestępstwo? Współautorowanie an na ed W Tufts codziennie wzywając jej uniwersytet do pozbycia się Izraela.
Obywatel indyjski i Georgetown University Scholar Badar Khan Suri był również celem deportacji i stoi w obliczu niepewnej przyszłości w placówce aresztu ICE w Teksasie. Suri nawet nie uczestniczył w żadnych protestach solidarnościowych w Palestynie. Wydaje się, że jego zbrodnia jest to, że jest zięciem byłego doradcy rządu Hamas w Gazie, Ahmed Yousef. Yousef opuścił jednak stanowisko w politycznym skrzydle Hamasu ponad dziesięć lat temu i masz zwany Atak grupy na Izrael 7 października 2023 r. „Okropny błąd”.
Potem jest przypadek doktorantów Cornell University Język Momodoupodwójny obywatel Wielkiej Brytanii i Gambii. Uczestniczył w protestach solidarnościowych w Palestynie i został wezwany przez władze imigracyjne do poddania się. Po tym, jak ukrywał się przez dwa i pół tygodnia w obawie o swoje bezpieczeństwo osobiste, Taal postanowił opuścić USA.
Te kilka głośnych przypadków to tylko wierzchołek góry lodowej. Administracja Trumpa cofnęła wizy setek studenci zagraniczni dla ich pro-palestyńskiego aktywizmu i postów w mediach społecznościowych. Uważa się, że na dzień 10 kwietnia uważa się, że ponad 600 studentów zagranicznych na ponad 100 uczelniach w całym kraju zostało dotkniętych. I wydaje się, że nie ma końca w zasięgu wzroku. . Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaczął sprawdzić relacje w mediach społecznościowych osób niebędących obywatelami i twierdzi, że zaprzeczy wizom i zielonym kartom wszystkim osobom, które uważają za uczestniczące w aktywizmie pro-palestyńskim lub, jak uzna to za administracja Trumpa, „działań antysemickich”.
Tymczasem wiodące uniwersytety Ameryki wydają się bardziej niż chętne do kapitulacji na żądania Trumpa i rzucają swoich zagranicznych studentów na wilki, aby pozostać w dobrych księgach administracji i zachować fundusze federalne.
Columbia University, na przykład, szybko zapadł, gdy administracja Trumpa postanowiła wstrzymać 400 mln USD Finansowanie federalne Z powodu rzekomego bezczynności uniwersytetu podczas protestów solidarnościowych w Palestynie. Pomimo siedzenia na obdarowanie Wyceniona na nieco mniej niż 15 mld USD kierownictwo Kolumbii odpowiedziało na zagrożenia finansowania Trumpa poprzez remont polityki protestacyjnej uniwersytetu i wprowadzenie nowych środków bezpieczeństwa, które szybko rozpadłyby się po każdym możliwym powrocie obozowisk solidarnościowych w Palestynie i protestach na kampusie.
Administracja Trumpa zażądała również, aby Departament Studiów Bliskich, Azji Południowej i Afryki Południowej i Afryki przez pięć lat był na akademickim odbiorniku. Zazwyczaj, Organizacja akademicka Obejmuje wewnętrzne procesy i środki wdrożone przez kierownictwo uniwersytetu w celu przyniesienia dysfunkcyjnego działu lub programu „Powrót na torze”. Pozornie zgadzając się na żądania Trumpa, uniwersytet wyznaczył nowego starszego wiceprzewodniczącego nadzorowania wydziału.
Harvard University – kolejna instytucja z ogromnym wyposażeniem – podobne wymagania od administracji Trumpa w zamian za finansowanie federalne. W szczególności jego przywództwo zostało poproszone o dokonanie „niezbędnych zmian” w celu „rozwiązania stronniczości, poprawy różnorodności punktów widzenia i zakończenia rejestrowania ideologicznego” w „programach i działach napędzających nękanie antysemickie”. W przeciwieństwie do Kolumbii nie było wzmianki o konkretnych programach lub działach.
Ale wydaje się, że kierownictwo Harvarda wiedziało, co znaczy Trump. Tymczasowy dziekan nauk społecznych Harvarda David M Cutler odrzucił kierownictwo Centrum Studiów Bliskiego Wschodu. Uzasadnił swoją decyzję, twierdząc, że „brak równowagi i wiele punktów widzenia w programowaniu centrum na Palestynie”. Harvard zerwał także swoje więzi z Palestyńskim Uniwersytetem Birzeit na okupowanym zachodnim brzegu.
Sposoby, w jakie przywódcy elitarnych uniwersytetów Ameryki skapiwali się na żądania Trumpa, wyraźnie pokazali, że instytucje te nie postrzegają już rozszerzania intelektu i wizji przyszłych pokoleń jako swojego głównego celu. Rzeczywiście, udowodnili, że te uniwersytety nie są już niezależnymi instytucjami szkolnictwa wyższego zaangażowanego w poprawę wspólnej przyszłości ludzkości, ale po prostu firmy To zapewnia produkt (tj. stopień naukowy) płacącym klientowi (tj. Student). Dlatego wcale nie jest zaskakujące, że liderzy uniwersytetów postanowili porzucić studentów zagranicznych na swoje losy, gdy dokonali obliczeń, że ci studenci kosztują „biznes” więcej pieniędzy (w finansowaniu federalnym) niż osobiście wnoszą czesne.
Ataki administracji Trumpa na zagranicznych studentów nad aktywizmem pro-palestyńskiego nastąpiły wraz z jednoczesnymi inicjatywami dotyczącymi różnorodności, równości i integracji (DEI), które przez lata sprawiły, że amerykańskie uniwersytety były nieco bardziej przyjazne dla studentów zagranicznych ze środowisk marginalizowanych i mniejszościowych. Podsumowując, polityki te szybko przekształciły amerykańskie kampusy w wrogie środowiska dla zagranicznych studentów, szczególnie dla osób pochodzących z globalnego Południa.
Biorąc pod uwagę to wszystko, wydaje się, że życie zagranicznych studentów w USA stało się po prostu zbyt niepewne. Nie ma gwarancji, że represje administracji Trumpa pozostaną ograniczone do pro-palestyńskiej mowy i protestów. Ustalono precedens. Każdy międzynarodowy student w Ameryce musi zaakceptować, że mogą zostać uprowadzeni, zatrzymani i deportowani w dowolnym momencie za udział w proteście, pisanie artykułu lub wyrażanie poglądu, który denerwuje Biały Dom lub jego sojuszników. Można je nawet zatrzymać i zagrożone deportacją z powodu przeszłego zatrudnienia krewnego. Wydaje się, że nie ma znaczącego odwołania prawnego ani politycznego wytchnienia w zasięgu wzroku. Przyszli studenci zagraniczni byliby zatem rozważni, by się zastanawiać: czy szkolnictwo wyższe w Stanach Zjednoczonych jest warte ryzyka?
Poglądy wyrażone w tym artykule są własne i niekoniecznie odzwierciedlają postawę redakcyjną Al Jazeery.