Podwójne obywatele Iranu złapani między izraelskimi bombami a więzi rodzinnymi | Wiadomości z konfliktami Izraela-Iran

Teheran, Iran – Walizki toczą się przez Teheran, ale tym razem nie dotyczy świąt ani uroczystości rodzinnych. Są pakowane w pośpiechu i ze strachu – symbole rosnącego niepokoju, które chwytają 10 milionów mieszkańców stolicy irańskiej Pociski izraelskie.
Podczas gdy Irańczycy starają się znaleźć schronienie, podwójni obywatele irańsko-amerykańscy zostają złapani w skrzyżowaniu wojny i niepewności geopolitycznej.
Amir, 36-letni inżynier Tesli i podwójny krajowy, udał się do Teheranu z Stany Zjednoczone Na kilka tygodni przed tym, jak izraelskie strajki lotnicze zaczęły uderzać w cele w całym Iranie. Odwiedzał rodzinę i spędzał z nimi spokojne dni na Mount Damavand, położonym około 60 kilometrów na północny wschód od stolicy. Jego lot powrotny do USA został już zarezerwowany, ale na kilka dni przed planowaniem podróży Izrael rozpoczął swoje ataki.
Kiedy bomby zaczęły upadać, Amir został złapany przez strach, nie tylko wojny, ale o powołanie i stając się ofiarą polityki poza jego kontrolą.
„Na początku nie bałem się. Bycie z rodziną przyniosło mi pokój”, powiedział Amir, który wolał nie dzielić się swoim nazwiskiem ze względów bezpieczeństwa. Przypomniał sobie, jak bardziej martwił się o bezpieczeństwo swojej rodziny podczas protestów przeciwdziałania iranowi w 2022 r., Obserwując z daleka w USA. „Wtedy byłem ciągle niespokojny, przyklejony do wiadomości, martwiąc się o moją rodzinę. Ale teraz, będąc w Teheranie i Damavand, widziałem, że życie wciąż się trwa” – powiedział.
Ale wkrótce zdecydował, że pozostanie w Iranie jest zbyt ryzykowne. Posiadacz amerykańskiej zielonej karty, Amir obawiał się rosnącej możliwości prezydenta Donalda Trumpa, który przywrócił zakaz podróży Irańczyków i obawiał się, że będzie to osoby o stałym pobycie, takie jak on. Z poczuciem pilności Amir postanowił odejść.
Przekraczanie granic, pozostawiając bliskich
Obawiając się o swoje życie i przyszłość, Amir rozpoczął długą lądową podróż. W poniedziałek wyjechał autobusem do zachodniego irańskiego miasta Urmia, 11-godzinnej podróży. Stamtąd kontynuował drogę do Van we wschodnim Turkiye, która trwała kolejne sześć godzin. Następnie wsiadł do lotu krajowego do Ankary, skąd w czwartek poleciał do USA.
Dla Amira uciekanie nie było tylko wyzwaniem logistycznym; To było emocjonalnie traumatyczne. „Gdyby nie strach przed poborowaniem i możliwość nowy zakaz podróży z czasów TrumpaZostałbym blisko moich bliskich – powiedział. „W USA jest trudniej”.
Behrouz, 41-letni badacz doktora z siedzibą w San Francisco, spotkał się z podobnym wyborem. Odwiedzał swoje rodzinne miasto Mashhad w północno-wschodnim Iranie, kiedy uderzyło go jeden z najdłuższych ataków rakietowych Izraela.
„Próbowałem zachować spokój przez pierwsze dwa dni” – wspominał. „Ale potem musiałem zmierzyć się z rzeczywistością: ten konflikt nie przypomina przeszłości. Przynajmniej przez nadchodzące miesiące niebo nie będzie jasne ani otwarte”.
Tradycyjnie Behrouz zakończył swoje wycieczki do Iranu spacerem przez dziedziniec Świętego Świątyni Imam Reza, zbierając szafran i słodycze dla kolegów z powrotem w USA. Ale tym razem wyszedł w pośpiechu. Podróż była długa: 10 godzin samochodem do Teheranu, kolejne dziewięć do Urmii, a następnie przez granicę Razi przekraczającą Turkiye. „Przejście przez punkt kontrolny zajęło około 20 minut”, powiedział, ale nastąpiła wyczerpująca 22-godzinna jazda autobusem do Stambułu.
Behrouz wyjaśnił, że musi odejść z powodu swojej pracy. „Ale moje serce wciąż jest z moją rodziną i ludźmi”, powiedział, jego głos pękł.
„Jesteśmy przeciwko Izraelowi, jak i irańskiemu reżimowi” – dodał. „Jesteśmy milionami zwykłych Irańczyków złapanych w trakcie decyzji podejmowanych przez polityków, którzy nas nie reprezentują”.
Słowa Behrouza odzwierciedlają cichą desperację wielu innych. Media Azerbejdżanu poinformowały, że około 600 irańsko-amerykańskich podwójnych obywateli przekroczyło północno-zachodnie Iran przez granicę Astary do południowej Azerbejdżanu przy wsparciu ambasady USA. Online, koordynacja podróży rozkwitła w irańskich grupach na Facebooku. Jeden użytkownik zapytał: „Mój lot został zaplanowany na koniec czerwca. Czy powinienem spróbować wyjść przez Armenię lub Turkiye?” Kolejny doradził: „Przynieś dodatkowe paliwo. Stacje benzynowe ograniczają zakupy do 10 litrów na samochód”. Niektóre nawet zgromadziły zasoby, aby wynająć furgonetkę na podróż na granicę turecką.
Dla osób, które udaje się odejść, logistyka jest złożona – ale często mniej bolesna niż obciążenie emocjonalne.
Pozostając za – i odcięcie
Nie wszyscy wyjeżdżają. Afsaneh, 43-letnia blogerka stylu życia i matka mieszkająca w Północnej Kalifornii, leciała do Iranu ze swoją siedmioletnią córką przed rozpoczęciem wojny. Pomimo ostrzeżeń Departamentu Stanu USA, wzywających obywateli do odejścia, napisała na Instagramie, że nie ma zamiaru powrotu – przynajmniej na razie.
„To właśnie chcę być”, napisała w ostatnim poście. „W tym czasie z moją rodziną”.
Inni nie mieli innego wyboru, jak obserwować z daleka, jak ich bliscy żyją przez strajki.
Maryam Mortazavi, 38-letnia irańska-kanadyjska mieszkająca w Toronto, wysłała rodziców i siostrę w letnią wycieczkę do Iranu zaledwie dwa tygodnie przed rozpoczęciem strajków lotniczych. Dziesięć dni po ich pobycie bomby uderzyły w północno -zachodnie miasto Tabriz w pobliżu ich rezydencji.
„Miałem z nimi rozmyte połączenie wideo, słysząc eksplozje i systemy obrony powietrznej” – powiedział Mortazavi. Jej rodzina uciekła do pobliskiej Urmii dla bezpieczeństwa. Do środowego popołudnia rząd irański zamknął dostęp do Internetu. Maryam straciła z nimi cały kontakt.
„Nie mogę nawet wstać z łóżka – tak się martwię” – powiedziała, załamując się. „Mam tylko nadzieję, że znajdą działające VPN i dotrą do mnie”.
Ten utwór został opublikowany we współpracy z Egab.