Sanaa, Jemen – Wieczorem 15 marca Ammar Mohammed* spacerował po żywych ulicach nowoczesnej dzielnicy mieszkalnej w północnej Sanie.
Wysoki, szczupły mężczyzna był nattualnie ubrany i spodziewał się pysznego posiłku w domu krewnego.
Przyjemne wiosenne powietrze, ochłodzone po zachodzie słońca, niosło bogate aromaty domowych potraw, gdy rodziny przygotowały się do przełamania postu ostatniego dnia Ramadanu.
Dwupiętrowy dom krewnych jego żony, Al-Zeinis*, został oświetlony, jak w przypadku innych ciasno zapakowanych domów na tej ulicy.
Nawet z daleka widział rzędy okien świecące ciepło i poczuł szum życia promieniującego zza zamkniętych drzwi, które przeszedł, gdy ludzie rozmawiali, dzieci pisały i strzały sztućce.
Nie mógł się doczekać Iftara, a jego żona dołącza do niego później w domu swoich krewnych na spotkanie po iftaru.
Ulica tętniła tętniąca życiem – głośniki meczetów powtórzyły recytacje Koranu, dzieci ścigały się boso nad asfaltem, a stuknięcie tętniącej życiem kuchni rozlało się z otwartych drzwi.
Był rzut kamieniem, gdy wieczór się rozdzielił.

Głuchy ryk rozbił spokój, oślepiający pomarańczowy lampa błyskowa zamieniającą wszystko w przerażające sztuczne świt.
Ziemia skarkała się pod nim, a on rzucił się do tyłu, uszy dzwoniły jak fala uderzeniowa kurzu i resztek, które przesunęła się nad nim, piekła skórę. Przez chwilę nie mógł oddychać.
Kiedy podniósł głowę, dom Al-Zeini zniknął.
„W ten sposób dom upadł w tlącą się kupę gruzu i pokręconego metalu”-powiedział 30-letni urzędnik.
„Wszystkie 12 al-Zeinis-głównie kobiety i dzieci-które były w spokojnym wieczorze Ramadan, zostały zabite”-powiedział z bólu.
Rodzina Al-Zeini została zabita w RAID ZAMÓWIEJ PREZYDENCJA STASA Zjednoczonych Donald Trump.
Trump twierdził, że chce atakować bojowników Houthi i instalacje wojskowe, aby zmusić ich do zaprzestania ataku statków z izraelskim na Morzu Czerwonym-które Houthi twierdzą, że robią w odpowiedzi Trwająca blokada Izraela paska Gazy.
Raids USA trwały i zabiły co najmniej 53 osoby, podczas gdy prawie 100 innych zostało rannych.
Dzielnica rozbiła się
Mohammed, Palms krwawiący z siły, z jaką został rzucony na asfalt, ścigał się do domu, aby sprawdzić, czy są ocaleni.
Dom został zburzony wraz z tym tuż obok.
Dołączył do tłumu sąsiadów wyciągających cegły i żelazne zbrojenie w poszukiwaniu ludzi, aby ostatecznie zdać sobie sprawę, że nikt nie żył.
„Zastosowano mnie emocje i myśli, podobnie jak moje otoczenie. Byłem zdezorientowany, przestraszony, wdzięczny, zaniepokojony, szczęśliwy, że przeżyłem i zdruzgotałem tym, co stało się z tą rodziną.
„To była rodzina, która łączy się ze sobą, a nie bazę wojskową. Amerykanie nie rozróżniają buntownika i dziecka”, powiedział Al Jazeera.
Nie mógł nic więcej powiedzieć o swoich zabitych krewnych, mówiąc tylko, że bał się tego, co będzie dalej.
Żywo przypomniał sobie, w jaki sposób radosne dźwięki dzieci bawiących się nagle zastąpiły przeszywanie krzyków, gdy spanikowani rodzice wybiegli na ulice, desperacko szukając swoich maluchów.

„Byli tam zaledwie minutę temu”
Podobnie jak Khawla*, która była kilka domów w dół od Al-Zeinis, ustanawiając stół i obserwując swoich dwóch synów, ośmioletnią Usamę i sześcioletniej Mustafę, grając na zewnątrz.
Oczekiwali na powrót ojca, zanim rodzina mogła usiąść, aby przełamać post.
Podczas drżania ziemi i wybuchowym dźwiękiem nalotu zaniepokojona 30-letnia matka rzuciła się na zewnątrz z paniką, szukając śladu swoich najmłodszych.
„Moje dzieci były tam chwilę temu i nagle ich nie widziałem” – powiedziała.
„Zatoczyłem się przez wrak osadzony po drugiej stronie ulicy, powietrze wciąż było pełne kurzu. Byłem przerażony.
„Wykrzyczałem ich imiona… nic”, powiedziała, jej głos pękł, gdy przypomniała sobie tej nocy.
„Sąsiad zauważył dwa małe ciała odległe kilka metrów od siły podmuchu”, powiedziała Khawla, która poprosiła o odwołanie się tylko przez jej imię.

Sąsiad zgarnął ich w jego ramiona i zabrał do domu Khawli, obawiając się, że może nastąpić kolejny atak, i czując, że bezpieczniej byłoby być w domu.
„Ścigałem za nim, szlochając i próbując zrozumieć, jak bardzo zranili się moi chłopcy. Byli zbyt zszokowani, by odpowiedzieć, ale raz w środku gorączkowo zbadałem każdy cal ich ciał”.
Na szczęście kontuzje chłopców ograniczały się do siniaków i przecięć na ich ciała, a ona sama była w stanie sama się z nimi dążyć.
„Są to cięcia, które są uleczalne, ale są blizny zbyt głębokie i o wiele trudniejsze do naprawienia. Moje dzieci nie były sobą”.
Dodała, że chłopcy pytają, czy więcej bomb spadnie na okolicę.
„Przytulę ich, unikam odpowiadania na pytanie… ale nie mogę przekazać widoku domu, którego dzieci tego nie udało”.
* Nazwy zmieniły się dla bezpieczeństwa osób
Ten artykuł został opublikowany we współpracy z Egab.