Jak poszedł popularny peruwiański napój bezalkoholowy „stóp do palców” z Coca-Coli | Cechy

Na świecie jest niewiele krajów, w których Coca-Cola nie jest najpopularniejszym napojem bezalkoholowym. Ale w Peru pozycja ta zajmuje Inca Kola-prawie 100-letni napój głęboko osadzony w tożsamości narodowej.
Żółta soda – mowa przywołania wielkości starożytnego imperium Inków i jego cześć złota – było stworzeniem Josepha Robinsona Lindleya. Brytyjski imigrant wyruszył z miasta wydobycia węgla Doncaster w Anglii na Peru w 1910 r. I wkrótce po założeniu fabryki napojów w dzielnicy stolicy w klasy robotniczej w limie.
Zaczął wytwarzać małe gazowane napoje owocowe i stopniowo się rozszerzać. Kiedy w 1935 r. Inca Kola została utworzona z tajnym przepisem 13 ziół i aromatów, był to zaledwie rok przed przybyciem Coca-Cola do kraju. Uznając zagrożenie, jakie stwarza gigant napojów bezalkoholowych, który rozpoczął się w USA w 1886 roku i dokonał inwazji w Ameryce Łacińskiej, Lindley zainwestował w rozwijający się branżę reklamową telewizyjną w celu promowania Inków Koli.
Kampanie reklamowe zawierające butelki Inków Koli z niejasno rdzennymi motywami i hasłami, takimi jak „The Smak, który nas łączy”, spodobały się społeczeństwu wieloetnicznego Peru – i do jego korzeni Inków.
Wspierał poczucie narodowej dumy, wyjaśnia Andresa Macara-Chvili, profesora marketingu na Papieżowym Katolickim Uniwersytecie Peru. „Inca Kola była jedną z pierwszych marek w Peru, która związała się z poczuciem Peruanidadu lub tym, co to znaczy być peruwiańskim. Rozmawiało z Peruvianami o tym, kim jesteśmy – różnorodne” – mówi.
Ale nie tylko apel o tożsamości peruwiańskiej lub jego wyjątkowy smak (opisany przez niektórych jako smakowy jak bubblegum, przez innych jako podobny do herbaty rumianowej), który zwiększył świadomość marki. Wśród zamieszania z wojny światowej Inca Kola również zyskałaby na znaczeniu z innego powodu.

Znalezienie możliwości w wojennym bojkotu
Pod koniec lat 90. XIX wieku Japonia wysłała około 18 000 robotników kontraktowych do Peru. Większość trafiła do początkującego cukru przybrzeżnego i bawełny. Po przybyciu podlegali niskim wynagrodzeniu, wyzyskującym harmonogramom pracy oraz niehigienicznym i przepełnionym warunkom życia, co doprowadziło do śmiertelnych wybuchów czerwonki i tyfusu. Nie mogąc sobie pozwolić na przejście z powrotem do Japonii po zakończeniu czteroletnich kontraktów, wielu japońskich robotników pozostało w Peru-przeprowadzając się do centrów miejskich, gdzie otworzyli firmy, zwłaszcza bodegas lub małe sklepy spożywcze.
Odmówiono dostępu do pożyczek z banków peruwiańskich, gdy ich społeczność rosła w liczbie i pozycji gospodarczej, ustanowili własne spółdzielnie oszczędnościowe i kredytowe.
„Wśród ich społeczności pieniądze zaczęły krążyć, a wraz z nimi zbierali kapitał na otwarcie małych firm”, wyjaśnia Alejandro Valdez Tamashiro, badacz migracji japońskiej do Peru.
W latach dwudziestych i 30. XX wieku społeczność japońska pojawił się jako potężna klasa handlowa. Ale z tym przyszedł wrogość.
W połowie lat 30. XX wieku nastroje anty japońskie zaczęły się festerować. Nacjonalistyczni politycy i media ksenofobiczne oskarżyły społeczność o prowadzenie monopolu na peruwiańską gospodarkę i, w ramach narastania II wojny światowej, szpiegostwa.
Na początku tej wojny w 1939 r. Peru był domem dla drugiej co do wielkości japońskiej społeczności w Ameryce Łacińskiej. W następnym roku jeden incydent motywowany rasowo atakami i grabieżami przeciwko społeczności spowodował co najmniej 10 zgonów, sześć milionów dolarów szkód i utratę nieruchomości dla ponad 600 japońskich rodzin.
Od czasu wydania Inca Kola była szeroko sprzedawana w głównie japońskich bodegach.
Wraz z wybuchem wojny jego konkurent, Coca-Cola, otrzymał ogromny wzrost na arenie międzynarodowej. Firma amerykańska, która od lat korzysta z powiązań politycznych do rozszerzenia za granicą, stała się de facto wysłannikiem amerykańskiej polityki zagranicznej, wypalając jej wizerunek jako symbol demokracji i wolności.
Gigant sody uzyskał lukratywne kontrakty wojskowe, gwarantując, że 95 procent napojów bezalkoholowych zaopatrzonych w amerykańskie bazy wojskowe to produkty Coca-Cola, zasadniczo umieszczając koks w centrum wysiłku wojennego w USA. Coke pojawiła się w wojennych plakatach, podczas gdy fotografowie wojenni uchwycili żołnierzy pijących ze szklanych butelek.
Po powrocie do Peru, po japońskim ataku na Pearl Harbor z 1941 r., Coca-Cola zatrzymała dystrybucję sody na japońskich kupców Peru, których bodegas byli do tej pory jednym z głównych dostawców napoju gazowanego w USA.
Uznając mosiężną okazję do zwiększenia sprzedaży, rodzina Lindley-już wyprzedza raczkującą Coca-Cola w kraju-podwoiła się jako główny dostawca napojów bezalkoholowych w Spurned Community. Gdy bodegas należący do japońskich tworzy sporą sieć dystrybucji przez Lima, Inca Kola szybko wkroczyła, aby wypełnić miejsce na półce pozostawione puste przez wyjście Coca-Cola.
Zmiana wojenna dała Ince Koli jeszcze silniejszą przyczółek na rynku i położyła podstawę do trwałego poczucia lojalności między społecznością japońsko-peruwiańską a marką Inków Kola.
Wrogość wobec społeczności nasiliła się podczas wojny. Na początku lat 40. XX wieku głęboko analizowany amerykański rząd peruwiański gościł amerykańską bazę wojskową wzdłuż wybrzeża, zerwał stosunki dyplomatyczne z Japonią, zamykał japońskie instytucje i zainicjował rządowy program deportacji przeciwko Japończykom Peruwiańczykom.
Mimo to ponad 300 000 Peruwiańczyków twierdzi, że japońskie pochodzenie, a odcisk społeczności można zobaczyć w wielu sektorach, w tym w azjatycko-peruwiańskich restauracjach fusion, w których Inca kola jest ostoją menu.

Przyjmowanie giganta – a następnie połączenie sił
Inca Kola przez dziesięciolecia będzie wąsko przewyższał Coca-Cola. Ale pod koniec lat 90. firma została pogrążona w długach po dziesięcioleciach wysiłku, aby powstrzymać swojego głównego rywala.
Po dużych stratach, w 1999 r., Linletyys sprzedał 50-procentowy udział swojej firmy Coca-Cola za około 200 mln USD.
„Byłeś napojem bezalkoholowym, który przejechał od stóp do głów z tą gigantyczną międzynarodową korporacją, a potem się wyprzedałeś. W tym czasie było to niewybaczalne”, odzwierciedla Macara-Chvili. „Dzisiaj te uczucia nie są tak intensywne. To w przeszłości”.
Mimo to Coca-Cola, uznając wartość regionalną napoju bezalkoholowego, pozwoliła Lindley Corporation na utrzymanie krajowej własności marki oraz zachowanie praw butelkowania i dystrybucji w Peru, gdzie Inca Kola nadal łączy się z lokalną tożsamością. Nie mogąc wprost pokonać marki, Coca-Cola szukała umowy, która pozwoliła jej na zakręcenie rynku bez wypierania lokalnego faworyta.
Siedząc przed sklepem spożywczym z dwoma przyjaciółmi w zabytkowym centrum Limie, Josel Luis Huamani, 35-letni tatuaż, wlewa dużą szklaną butelkę złotej sody na trzy filiżanki.

„Jesteśmy tak przyzwyczajeni do smaku. Piliśmy go całe życie” – mówi.
„To tradycja, podobnie jak Inca”-oświadcza 45-letnia sprzedawca żywności Maria Sanchez podczas późnego lunchu z gulaszem wołowiny w kasie niedaleko głównego placu Limy.
Jading z rodziną i przyjaciółmi w regionie Highland Jungle w Chanchamayo, 24 -letni Tsinaki Samaniego, członek grupy rdzennej Ashaninka, popija napój bezalkoholowy z posiłkiem i mówi: „To jak stary przyjaciel”.
Ten artykuł jest częścią „Zwykłych przedmiotów, niezwykłych historii”, serialu o zaskakujących opowieściach stojących za dobrze znanymi przedmiotami.
Przeczytaj więcej z serii: