Jak macierzyństwo uzdrowiło moją traumę z dzieciństwa i stworzyła moją idealną drużynę

NOWYMożesz teraz słuchać artykułów z wiadomościami Fox!
Na niedawnym podcastie Jen Fulwiler – autorator, komik i matka sześcioosobowej – opowiedzieli się nad czymś, co zatrzymało mnie na moich utworach.
„Boże, uwielbiam być mamą”, powiedziała z taką nieśmiałą radością, której nie słyszysz wystarczająco często w naszej kulturze. Miała dalej: „Byłem tak sam przez całe życie. W końcu mam moich przyjaciół. W końcu mam swoją społeczność, której nigdy nie miałem. To moi przyjaciele i drużyna i to jest takie cudowne”.
Ta linia – część drużyny – uważaj mnie za falę. Ponieważ wiedziałem dokładnie, co ona miała na myśli.
Jen zawsze była dla mnie inspiracją. Byłem w ciąży z moim pierwszym Kiedy miała swój szósty, więc na wiele sposobów, już zaczynałem rozważać. Uczyniła to możliwe, a nawet więcej, sprawiła, że wyglądała zabawnie. Nie prezentowała się jako matka, która zawsze marzyła o dużej rodzinie, która dorastała, opiekującą się lub szydełkowaną małe botki. Była praktyczna, zabawna i uczciwa – i radosna. To była ta radość, która mnie utknęła.
3 śmieszne sposoby świętowania macierzyństwa
Nie przyszedłem do macierzyństwa, oczekując uzdrowienia. W rzeczywistości podszedłem do tego, co może się poruszyć. Moje własne dzieciństwo nie było dokładnie pełne stabilności lub ciepła. Moja matka, która wychowała mnie sam, była chora przez większość mojego życia. Po długiej walce z zaburzeniem autoimmunologicznym zmarła, gdy miałem szesnaście lat. Mój ojciec zmarł przez samobójstwo, gdy miałem dziewiętnaście lat. Po prostu oboje moi rodzice zniknęli. I bez rodzeństwa byłem zasadniczo sam (choć miałem niesamowitych kuzynów, którzy wkroczyli w naruszenie).

Kiedy tracisz rodzinę pochodzenia tak młodego, uczysz się budować własne rusztowanie. Musiałem wymyślić, jak przetrwać, jak podejmować decyzje, jak być dorosłym na świecie bez siatki bezpieczeństwa. Samotność tego rodzaju straty nie tylko pojawia się w falach – osiada. Staje się hałasem w tle twojego życia. I przez długi czas nie wyobrażałem sobie, że to się kiedykolwiek zmieniło.
Potem miałem dzieci.
To się nie stało naraz, ale coś we mnie zaczęło się zmieniać. Tam, gdzie kiedyś była dziura, rosło coś nowego. Ciepło. Rytm. Dom.
W 2025 r. Jest coś prawie wywrotowego w mówieniu „uwielbiam być mamą”. Żyjemy w czasach, w których macierzyństwo jest zbyt często sformułowane jako męczeństwo lub nędza.
Nie nakładam ciężaru uzdrawiania moich dzieci; To nie jest ich praca. Ale prawda jest taka, że mnie uzdrowili. Po prostu będąc tym, kim są. Po prostu pozwalając mi ich kochać. Po prostu pozwalając mi spróbować.
Myślę o słowach Jen „W końcu mam moich przyjaciół, społeczność, moją drużynę” i uśmiecham się, bo ja też to mam.
Nie chodzi o to, że wciąż nie rodzic. Przewodnik. Ustawiam granice. Mówię „nie” (dużo). Nie staram się być „fajną mamą” i nie chcę być najlepszym przyjacielem moich dzieci w sposób, w jaki czasami kpię się z sitcomów. Ale wychowuję ludzi, których naprawdę lubię. Ludzie, których chcę być w pobliżu. I przez większość dni to uczucie jest wzajemne.
Śmiejemy się razem. Chodzimy na spacery. W samochodzie dzielimy się żartami i czytamy książki na głos. Mam dom pełen życia, energii i połączenia. Obawiałem się, że wracałem do domu do pustego mieszkania. Teraz czasami zatrzymuję się w samochodzie przed wejściem do głośnego domu, aby pochłonąć pokój, ale nigdy nie boję się tego, co jest w środku. Ponieważ to, co jest w środku, to miłość.

Nasza kultura dużo mówi o tym, jak wyczerpująca macierzyństwo Jest. I to jest. Są dni, w których naczynia się nie kończą, a marudzenie nigdy się nie kończy, a czujesz, że wszystko, co zrobiłeś, to argumenty sędziowskie i zamiatanie Cheerios. Ale to tylko część historii. Druga część, część, która nie jest tak często w mediach społecznościowych, jest to, jak głęboko może być zabawna. Jak życiowe. Jak uzdrowienie.
Kliknij tutaj, aby uzyskać więcej opinii Fox News
W 2025 r. Jest coś prawie wywrotowego w mówieniu „uwielbiam być mamą”. Żyjemy w czasach, w których macierzyństwo jest zbyt często sformułowane jako męczeństwo lub nędza. Powinieneś porozmawiać o tym, jak bardzo jesteś poruszony, ile wina potrzebujesz, aby przetrwać rutynę przed snem, jak duszące jest obciążenie umysłowe. I tak, wszystko to może być prawdziwe. Ale to nie jest cała prawda.
Prawda jest też taka: uwielbiam przebywać w pobliżu moich dzieci. Nie mogę się doczekać, aby wrócą do domu z obozu. Odliczam do końca lata – nie dlatego, że nienawidzę ich obozów, ale dlatego, że tęsknię za nimi. Przyjdź jesienią, wracają ze mną do domu, ucząc się w domu.
Naprawdę je lubię. I podoba mi się, kim jestem wokół nich.
Macierzyństwo dało mi więcej niż nową tożsamość. Dało mi to rodzaj rodziny, o której od dawna myślałem, że nigdy więcej nie będę miał. Nie wiedziałem, że chcę lub potrzebuję. I dało mi to możliwość zbudowania czegoś, co nie istniało w mojej przeszłości: dom, w którym miłość jest stabilna, a bezpieczeństwo jest dającym, a nie nadzieją. Dostarczanie tego kochającego, stabilnego domu moim dzieciom, którego nigdy nie miałem, jest też uzdrowieniem
To dziwne, jak często to podwładnimy. Jak często szepczemy o radościach rodzicielstwa, jakby były tajemnicami, których nie powinniśmy przyznać w uprzejmym towarzystwie. Ale myślę, że nadszedł czas, abyśmy zaczęli to głośno mówić. Nie, aby cukrowić trudne rzeczy, ale uhonorować dobro. Aby poinformować kobiety, że macierzyństwo to nie tylko seria ofiar, może być również źródłem siły. To może być nawet… zabawa.
Słowa Jen Fulwilera przypomniały mi, że nie jestem sam w takim stylu. Że dla tych z nas, którzy przybyli do macierzyństwa z niektórymi siniakami i bliznami bitwy, może nastąpić nieoczekiwane odkupienie. Być może, podobnie jak Jen, byliśmy samotni przez długi czas. I może znaleźliśmy u naszych dzieci nie tylko następnego rozdziału, ale naszego ludu.
Kliknij tutaj, aby uzyskać aplikację Fox News
Mój drużyna.
I to nie tylko leczące stare rany, pomagają mi napisać nową historię. Taki, który zaczyna się nie od straty, ale ze śmiechu.
Ta kolumna została po raz pierwszy opublikowana na suback’s The Mom Wars: Musing o rodzicielstwie, małżeństwie i związkach Bethany Mandel i Kara Kennedy.