Nie możemy pozwolić, aby pamięć i wartość solidarności z uchodźcami zostały usunięte | Uchodźcy

Przeprowadziłem się do Lesbos w 2001 roku. To było prawie 80 lat po tym, jak moja babcia przybyła z Ayvalik na tej samej wyspie, co dziewięcioletni uchodźca. Zatrzymała się tam przez dwa lata, zanim przeprowadziła się do Pireusa. Moja babcia była jednym z prawie 1,5 miliona Greków zmuszonych do ucieczki z Azji Mniejszej w latach dwudziestych.
Do 2001 r. Historia Lesbos jako miejsca schronienia została prawie zapomniana przez społeczeństwo, a jednak wyspa nadal służyła jako tymczasowy przystanek dla osób przekraczających wschodnią Morza Śródziemnego, szukając ochrony w Europie.
W 2015 r. Lesbos po raz kolejny znalazł się w sercu wielkiej historii uchodźców. Wojny i niestabilność zmusiły miliony do ucieczki przez morze. Na wyspę przybyła prawie połowa osób próbujących dotrzeć do terytorium greckiego.
Mieszkańcy Lesbos znaleźli się w centrum reakcji humanitarnej, która zyskała globalne uznanie. Był to czas, kiedy świat zaczął mówić o solidarności wykazanej przez Greków wobec uchodźców i migrantów, nawet gdy kraj był pogrążony w kryzysie gospodarczym.
Kiedy myślę o solidarności, która kwitła w tych dniach, widzę wyciągnięte ręce wzdłuż brzegów lesbos. Niezliczone poruszające się historie pojawiły się mieszkańców pomagających w tym, co mogli, niosąc jedzenie, ubrania i koce ze swoich domów, aby karmić i ubrać przybyszów.
Gdy nowo przybyli ludzie napełnili drogi wyspy, idąc w kierunku punktów rejestracyjnych, nie minął dzień bez miejscowych podnoszących kobietę w ciąży, dziecku lub osoby niepełnosprawnej, którą napotkaliśmy w drodze do pracy. Wygląd wdzięczności, uśmiechy, łzy i niekończące się podziękowania były niezapomniane. Solidarność stała się odznaką honoru, a triumfalne historie ludzkości i nadziei wypełniły media.
Wyspa została przekształcona – jej ulice i kwadraty wypełnione mieszkańcami i przybyszami Minglingiem, sceną ludzkich połączeń i wspólnej ludzkości.
Pewnego dnia rodzina uchodźców zapukała do moich drzwi, prosząc o umycie rąk i trochę wody. Byli w drodze przez kilka dni, spali w parku, czekając na kontynuację łodzi. Otworzyłem swoje drzwi i wśród nich weszło 16 osób – wśród nich ośmioro małych dzieci, noworodek i paraplegiczna dziewczyna. Mój mały salon wypełnił się; Siedzieli na krzesłach, sofie, nawet na podłodze. Zanim mogłem przynieść im wodę, dzieci już zasnęły, a dorośli wyczerpani, zamknęli oczy, a ciała poddawały się ciężaru ich zmęczenia.
Po cichu opuściłem pokój, pozostawiając ich do odpoczynku. Następnego ranka pożegnali się i wsiadli do promu. Zostawili notatkę „Dziękuję” z ręcznie rysowanym kwiatem i 16 nazwiskami.
Kiedy myślę o tych dniach, mój umysł wypełnia się obrazami: ludzie w deszczu, ludzie w zimnie, ludzie świętują i inni opłakiwają swoich zmarłych. Tego lata uczestniczyliśmy w pogrzebie po pogrzebie dla tych, którzy nie przeżyli niebezpiecznej podróży morskiej.
Palestyński wolontariusz powiedział mi kiedyś: „Nie ma nic gorszego niż umieranie w obcym kraju i pochowanie bez twoich bliskich”. Kiedy ich bliskich nie było, byliśmy. Nieznajomi nie byli dla nas obcy; stali się naszym ludem.
W październiku 2015 r. Drewniana łódź niosąca ponad 300 osób zatonąła z zachodniego wybrzeża Lesbos. W miarę upływu tragedii świeciły się akty ludzkości. Zarówno mieszkańcy, jak i wolontariusze, w tym rybacy, rzucili się na pomoc, ciągnąc ludzi z morza i oferując jakąkolwiek komfort. W następnych dniach ciała wyrzuciły na brzeg, a kostnica wypełniła się.
Miejscowa kobieta trzymała w ramionach ciało martwego dziecka. To była mała dziewczynka, której ciało znaleziono na plaży przed jej domem. Owinęła ją w prześcieradło i trzymała ją tak, jak miała dziecko – tak jak każdy miałby każde dziecko.
Jednak nawet gdy brzeg wyspy stał się symbolem solidarności, zmieniające się fale europejskiej polityki granicznej już zaczęły przekształcić rzeczywistość dla osób przybywających.
Kilka miesięcy później zmieniła się polityka graniczna w Europie, zatrzymując osoby ubiegające się o azyl na wyspie. Umowa UE-Turkiye nakazała, aby osoby ubiegające się o azyl pozostały na wyspie, na której wylądowały, podczas gdy władze oceniają, czy można je zwrócić do Turkiye, uznane za „bezpieczny kraj trzeci”.
Umowa wykazała, że Unia Europejska była gotowa odejść od podstawowych zasad praworządności oraz że procedury graniczne i koncepcja bezpiecznego trzeciego kraju były niebezpieczne dla życia uchodźców i migrantów. Reprezentował czołowy atak na międzynarodową ochronę uchodźców i praw człowieka, dodatkowo instrumentując cierpienie ludzi.
Niestety, polityka te nasiliła się od tego czasu i ostatecznie została zinstytucjonalizowana na szczeblu państwowym, szczególnie w przypadku zmian wspólnego europejskiego systemu azylowego (CEAS), przyjętych w maju 2024 r. Reforma oznaczała radykalną zmianę w regułach UE dla gorszego, zinstytucjonalizującego dyskryminacyjne traktowanie schroniska, reżimu zdejmowania, cofnęła się prawu prawu i imponowanie rozszerzonego i masowego traktowania.
Po powrocie do Lesbos obserwowałem, jak uśmiechy ludzi zanikają, wraz z ich nadziejami, zmiażdżonymi wewnątrz i wokół obozu Moria, który pojawił się w 2013 roku jako znacznie mniejszy obiekt, nigdy nie zamierzał pomieścić tysięcy, którzy później tam pozostali. Zdrowie psychiczne uchodźców i populacji migrantów gwałtownie spadło, ze znacznym wzrostem prób samobójczych.
Wraz ze wzrostem liczby osób, przerażające warunki, niedobory, przeludnienie i ekstremalna niepewność stworzyły desperacką codzienną rzeczywistość, która wyhodowała frustrację, gniew, a czasem przemoc. Wtedy władze i media zaczęły zmieniać narrację. Uchodźcy i migranci nie byli już przedstawiani jako desperackie dusze przybywające do kraju i cierpienia w obozach. Byli teraz sformułowani jako zagrożenie dla kraju.
Solidarność stała się częścią problemu. Stała się publiczną zniewagą, kpiną. Chociaż organizacje pozarządowe i wolontariusze zostali wezwani do świadczenia żywności i usług oraz wypełniania niekończących się luk w pomocy humanitarnej, zostali jednocześnie oskarżeni przez władze o korupcję i przestępczość. Zdrowy rozsądek, ludzkość i solidarność – tkanina spójności społecznej – stały się celem. Społeczeństwo się podzieliło.
Polityka ksenofobiczna wywołała ksenofobiczne nagłówki, ratownicy zostali prześladowani, a coraz bardziej rasistowskie głosy dominowały w dyskursie publicznym, zagrażając pamięci tej wyspy, na której kiedyś rozwijała się ludzkość.
Wydarzenia z 2015 roku zostały przedstawione jako ogromna katastrofa, która nigdy nie powinna się powtórzyć. Cud solidarności, który zwrócił globalną uwagę, zasoby i rozwiązania ogromnego kryzysu humanitarnego, został oczerniany. Polityce odstraszania, odparcia, obozów dla uchodźców, które stały się-więzienne oraz kryminalizację solidarności i społeczeństwa obywatelskiego zostały przedstawione jako jedyne rozwiązania. Polaryzacja pogłębiła się, eskalując przemoc wobec osób ubiegających się o azyl, uchodźców i pracowników solidarności.
Obóz Moria – miejsce, które można opisać jedynie jako cmentarz praw człowieka – stał się tykającą bomką zegarową dla mieszkańców wyspy. Na szczycie przekształcił się w rozległą osadę namiotów i chat, bez dostępu do wody pitnej, higieny lub podstawowych potrzeb.
Pewnego popołudnia w październiku 2016 r. Znalazłem się w Morii, czekając na naszego tłumacza, abyśmy mogli poinformować rodzinę o ich dacie wywiadu azylowego. W miarę upływu czasu zebrały się ciemne chmury. Wokół mnie ludzie nosili swoje rzeczy, dzieci bawiły się w ziemi z tym, co mogli znaleźć, a młodzi mężczyźni ciągnęli karton i plastik, aby chronić się przed nadchodzącym deszczem.
Stojąc tam pośród tego wszystkiego, obserwowałem walkę o przetrwanie w warunkach, których nikt z nas nie zaakceptowałby przetrwania nawet przez godzinę. Jednak co jakiś czas ktoś do mnie podchodzi – oferując wodę, herbatę lub kawałek kartonu, aby usiąść, więc „nie musiałbym stać”. Uśmiechy uchodźców sprawiły, że poczułem się tak bezpiecznie i tak dbałem, ich ludzkość niezachwiana pomimo wszystkiego.
Gdy chmury się zgarnęły, poruszyłem się, aby pomóc kobiecie zabezpieczyć jej namiot kamieniami. Pochyliłem się, by sam dodać kilka i zobaczyłem, że namiot był wypełniony małymi dziećmi. Jak tak wiele dzieci może zmieścić się w tak małym namiotu? Podziwiałem jej odwagę i determinację, aby je chronić. Uśmiechnąłem się do niej i tam, pośrodku pustego, stojąc przed namiotem, że deszcz w każdej chwili mógł zmyć, wzięła mnie za rękę i zaprosiła do podzielenia się posiłkiem.
Jak takie skrajności mogą zmieścić się w jednej chwili? Squalor, nieludzkość warunków, a jednak gościnność, potrzeba nawzajem i siła, którą dali nawet w najtrudniejszych okolicznościach. Jak jedna chwila może uchwycić zarówno potrzebę, jak i godność, desperację i hojność – kamienie, których używali do zakotwiczenia swoich namiotów, również zakotwiczając naszą wspólną ludzkość?
Po powrocie do miasta, gdzie głosy przeciwko uchodźcom i migrantom rosły głośniej, poszedłem do supermarketu. Gdy stałem w kolejce, kobieta przede mną zwróciła się do mnie i narzekała: „Jesteśmy opanowani przez obcokrajowców. Są wszędzie. Co się z nimi stanie?” Wskazała na młodą afrykańską kobietę przy kasie.
Pozostali klienci ponuro kiwnęli głową. Pomyślałem o tym, jak odpowiedzieć, obserwując, jak młoda kobieta uchodźca umieszcza kilka jej przedmiotów na blacie. Potem zdała sobie sprawę, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy i zaczęła odłożyć kilka jabłek w swoim koszyku.
Spojrzałem na kobietę przede mną, obserwując, jak rozwija się scena. Obawiając się, że zacznie krzyczeć, wstrzymam oddech. Zamiast tego z decydującym wnioskiem podniosła jabłka. „Zapłacę za te, moja dziewczyna”, powiedziała do młodej kobiety, która spojrzała na nią z zamieszaniem. „Weź je, nie zostawiaj ich”.
Młoda kobieta podziękowała jej, przytuliła ją i wyszła. I usłyszałem, jak starsza kobieta mamroczą do siebie: „Co oni mogą zrobić? Kto wie, przez co przeszli? Ale co możemy też zrobić?”
OP-ED jest napisany z okazji serii ilustracji Życzliwość poza granicamiWydana przez ONZ praw człowieka, Uchodźca Wsparcia AeGean (RSA), Grecka Rada Uchodźców (GCR) i PICUM (Platforma Międzynarodowej Współpracy dla Niedokumentowanych Migrantów), inicjatywa zmierzająca do budowania przeciwdziałania przestępczości na kryminalizację solidarności.
Poglądy wyrażone w tym artykule są własne i niekoniecznie odzwierciedlają postawę redakcyjną Al Jazeery.