Koszt sumienia: Straciłem przyjaciół w obronie Palestyńczyków | Konflikt Izraela-Palestyny

Od dawna pisałem dużo o przenikających serca prób i tragedii Palestyńczyków.
Traktowałem każde słowo każdej kolumny, która pojawiła się na tej stronie, poświęcona niepewnym losie Palestyny i niestrudzonym duszom, które odmawiają porzucenia go jako obowiązku i obowiązku.
Obowiązkiem i obowiązkiem pisarzy – którzy mają zaszczyt dotrzeć do tak wielu ludzi w tak wielu miejscach – ujawnienie niesprawiedliwości i wyrażanie spiczastych cierpień.
Wyjaśniłem to przez cały czas: tutaj stoję. Nie dlatego, że jestem wszechwiedzącym arbitrem dobra od zła-każdy uczciwy pisarz zdaje sobie sprawę z tego, jak wyczerpujące i głupie mogą być-ale dlatego, że jestem zobowiązany do wyraźnego powiedzenia prawdy i, jeśli to konieczne, wielokrotnie.
Zastanawiam się nad zakończeniem tego, co się stało i nadal zdarza się, że Palestyńczykom jest moralnym imperatywem tej okropnej, zniekształcającej godziny.
Wymaga to odpowiedzi, ponieważ cisza często tłumaczy – świadomie lub przez zaniedbanie – na zgodę i współudział.
Każdy z nas, który ma poczucie obowiązku i obowiązku, odpowiada na swój własny sposób.
Niektórzy wygłaszają przemówienia w parlamentach. Niektóre ramiona zamka w demonstracjach. Niektórzy idą do Gazy i okupowanego Zachodniego Brzegu, aby złagodzić, najlepiej jak potrafią, wszechobecnej nędzy i rozpaczy.
Piszę.
Pisanie w obronie Palestyńczyków – ich ludzkości, godności i praw – nie jest podane, ani nie można go odrzucić, jako prowokację polemiczną.
Dla mnie jest to akt sumienia.
Nie piszę do Mollify. Odmawiam kwalifikacji tego, co się stało i dzieje się z Palestyńczykami jako „złożone”, aby zapewnić czytelnikom wygodną i wygodną etyczną rampę wyjściową.
Zawód nie jest złożony. Ucisk nie jest złożony. Apartheid nie jest złożony. Ludobójstwo nie jest złożone. To jest okrutne. To jest złe. Musi udzielić przyzwoitości.
Pisanie o Palestyńczyków w tym tępym, bezkompromisowym sposobie zaprasza wszelkiego rodzaju odpowiedzi z różnych kwater.
Niektórzy czytelnicy chwalą twoją „odwagę”. Niektórzy dziękują za „mówienie” za nie, za nie wzdryganie się za nazywanie nazw. Niektórzy czytelnicy wzywają cię do dalszego pisania, pomimo ryzyka i oskarżeń.
Zdecydowanie, niektórzy czytelnicy nazywają cię brzydkim nazwiskiem. Niektórzy życzą tobie i twojej rodzinie nieszczęścia i krzywdy. Niektórzy czytelnicy próbują i nie udają się, aby cię zwolnić.
Wszystko, co możesz zrobić jako pisarz, to pisać, niezależnie od reakcji – miłej, nieuprzejmej, przemyślanej lub bezmyślnej – lub konsekwencji, zamierzonych, czy nie.
Mimo to jedną z ofiar pisania o Palestyńczyków może być utrata uspokajającej stałości i delikatnej przyjemności z cenionych przyjaźni.
Przypuszczam, że nie jestem sam w tym smutnym wyniku.
Uczniowie, nauczyciele, naukowcy, artyści i tak wielu innych zostało wygnanych, oskarżonych, a nawet uwięzionych za odmowę ignorowania lub odkażenia horroru, który widzimy dzień po strasznym dniu.
W tym kontekście moje trudności, jednocześnie kątowe i niepokojące, są skromne w porównaniu. Wygląda na to, że zmarli przyjaciele są, jak się wydaje, cena za szczerość, która jest niepokojenia.
Te przyjaźnie, zbudowane przez dziesięciolecia poprzez czasem szczęśliwe, czasem smutne doświadczenia i dzielone zdania, odparowały w jednej chwili.
Zrozumiałem, że to zerwanie może się zdarzyć. Nie bałem się tego. Zaakceptowałem to.
Jednak kiedy tak się stało, kłuło.
To było nagle. Połączenia telefoniczne poszły na pocztę głosową. E -maile pozostały bez odpowiedzi. Nieuchronnie nieobecność i cicha rosły, dopóki nie stały się niewątpliwym werdyktem.
Więc nie prosiłem o wyjaśnienia. To, jak się uzasadniłem, byłoby daremne. Drzwi zostały zamknięte i przykręcone.
Przyjaciele, których podziwiałem i szanowałem. Przyjaciele, z którymi się śmiałem, zaufałem, których radę szukałem i kto szukał mojego.
Stracony.
Życzę im i ich bliskich. Będę tęsknić za ich mądrym uchem i od czasu do czasu ich pomocna dłoń.
Niektóre z nich są Żydami, niektóre nie. Nie żałuję ich wyboru. Wykonali swoją prerogatywę, aby zdecydować, kto może i nie można ich nazwać przyjacielem.
Kiedyś spotkałem ich test lakmusowy – ten, który wszyscy mamy. Teraz go zawiodłem.
Wiem, że niektórzy z moich byłych przyjaciół mają głębokie powiązania z Izraelem. Niektórzy mają tam rodzinę, która tam mieszka. Niektóre mogą również rozpaść, martwią się tym, co będzie dalej.
Nie ignoruję ich strachu ani niepewności. Nie zaprzeczam im prawa do bezpieczeństwa.
Podejrzewam, że konfrontujemy się z niewypowiedzianą przyczyną nieodwracalnego podziału.
Bezpieczeństwa Izraela nie można osiągnąć kosztem wolności i suwerenności Palestyny.
To nie jest pokój, nie mówiąc już o nieuchwytnym „współistnienie”. To jest dominacja – brutalna i bezlitosna.
Tego rodzaju straty, głębokie i trwałe, ustępują miejsca jasności zrodzonej z odrzucenia. Wyostrza to uznanie dla lojalności i autentyczności w związkach.
Być może ludzie, o których myślałem, że wiedziałem, w ogóle nie wiedziałem. I być może ludzie, którzy myśleli, że mnie znają, wcale mnie nie znali.
Trwa rozliczenie. Podobnie jak większość obliczeń, dużych lub małych, bliskich lub odległych, może być niechlujne i bolesne.
Staramy się poruszać po bezlitosnym świecie, który według nieporozumienia karze sprzeciw i nagrody.
Do tych przyjaciół, którzy zdecydowali się na odległość, mówię to: Jestem przekonany, że wierzysz, że to, co robisz, jest słuszne i sprawiedliwe. Ja też.
Nie piszę do rany. Piszę, aby nalegać.
Nalegam, aby życie palestyńskie.
Nalegam, aby Palestyńczyków nie można usunąć edyktem, siłą i zastraszaniem.
Nalegam, aby żałoba nie była codziennym rytuałem dla żadnych ludzi.
Nalegam, aby sprawiedliwość nie może być selektywna, a ludzkość musi być uniwersalna.
Nalegam, aby dzieci palestyńskie odkrywają na nowo pełnię życia poza okupacją, przerażeniem i żalu.
Nalegam, aby dzieci palestyńskie, podobnie jak nasze dzieci, znów miały szansę zabawy, uczyć się i rozwijać.
Nalegam, aby pożądanie zabijania, które chwyciło naród jak gorączka, która się nie złamie, musiała zostać złamana.
Wyrządzono zbyt wiele szkód.
Czy możemy się z tym zgodzić?
Kiedy przestałem pisać, konto pokaże, że w tym nieprzyzwoitym momencie uboju i głodu nie byłem wśród cichych.
Znajdzie mnie – na lepsze lub gorsze – na płycie.
Poglądy wyrażone w tym artykule są własne i niekoniecznie odzwierciedlają postawę redakcyjną Al Jazeery.