On the Road: How Walking Football pozostawił naszego nieustraszonego reportera na plecach … i co czyni go tak wyjątkową formą pięknej gry

Chwile przejrzystości mogą wyjść z powietrza z prędkością prześwitu przez młodszą środkową połowę.
Piłka i myśl uderzyły mnie w kompleks Firhill. Pierwszy uczynił mnie pokłon, drugi wywołał uśmiech i poczucie wdzięczności.
Leżąc na plastikowej murawie kompleksu z meczem wokół mnie, poświęciłem chwilę, aby zastanowić się nad absurdem tego starego Dodderera grającego w Fitba 'w wieku 70 lat. Ale wybierałem się również z radości z gry i wszystkiego, co oferuje. Otoczyło mnie.
John Sutton Community Club prowadzi 16 drużyn piłkarskich dzieci i kilka weteranów o ponad 50. i 60. XX wieku. Ale jego chodząca grupa piłkarska w piątek rano jest mikrokosmosem tego, co były piłkarz i jego gang wolontariuszy, o którym chce, aby klub był.
Kluczowym słowem jest włączenie. Może to dryfować w świat banałów, ale jego cudowna rzeczywistość jest widoczna pośród mżawki Firhill w piątek.
Jest Margaret Mary, kobieta czcigodna, choć nieujawniona wiek, która jest częściowo widoczna i zabrali dwa autobusy z Cambuslang.

Tempo gry podczas chodzenia piłki nożnej może być powolne, ale akcja jest nadal okrutna

Nasz człowiek Hugh MacDonald, niezupełnie rozebrany do działania, przygotowuje się do 50-50

Światość jest widoczna dookoła, ponieważ najlepsze maila Sport pozostało płasko na jego Bahookie
Jest facet, który spadł z dachu podczas pracy i starał się znów chodzić. Jest teraz doskonale zdolny do zrzucenia przepustki lub odrzucenia wyzwania.
Istnieje postać, która bawi się przy pomocy kuli i nie jest niechętna do używania swojego kija do kontrolowania piłki.
Są inni, młodzi i starzy, którzy grają bez oczywistych wad fizycznych. Należą do nich córka Sutton, która ma dziewięć lat, kilku facetów, którzy grają w zespołach ponad 50 i ponad 60., oraz innych, którzy są młodsi i imponująco mobilni.
Gra jest blisko i delikatnie konkurencyjna, a dopasowanie jest chwalebne. Są owoce, kawa i szereg ciast. Kilkozinów graczy wyśmiei się i delikatnie szydzi na mnie. Jest społeczność. Wspaniale jest być świadkiem.
Margaret Mary mówi: „Tak, pochodzę z Cambuslang i dwa autobusy były na czas. Byłem częściowo zauważony od urodzenia. Zawsze uwielbiałem piłkę nożną i chodzę do Motherwell. Mogę dostrzec kształty i kolory pasków, ale nie mogę rozpoznać twarzy. Możesz otrzymać komentarz na słuchawkach, ale wolę go oglądać na swój własny sposób.
W zeszłym roku przyszła do klubu po przegranej partnera. „Widziałem, jak się reklamuje i pomyślałem, że dobrze byłoby się wycofać” – mówi.
„Sprawiło, że poczułem się o wiele lepiej i lubię filiżankę herbaty i Nattera. Lubię firmę i poznałem dobrych przyjaciół. Jeśli nie pojawiłem się na tydzień, zawsze dostaję telefon, aby zobaczyć, jak jestem.

Nikt nie jest nie na miejscu na chodzącym boisku piłkarskim, z dołączonymi kształtami i rozmiarami
Oprócz jej siedzi Eddiego Hughesa, 59 lat
„Byłem 20-osobowy kamień i miałem patyczki, więc zacząłem grać ze względów zdrowotnych i bardzo mi to pomogło. Moja mobilność całkowicie się zmieniła. Zawsze grałem w piłkę nożną, gdy młodszy i sprzedawałem makaroniki i gumę w Firhill.
Daje to powódź wspomnień starszym głowom, ale Eddie koncentruje się na przyszłości: „Kiedy tu przyszedłem, było nas tylko trzech, ale patrz, jak się rozwinęło. Mam nadzieję, że nadejdzie coraz więcej.
Również przyszłość ma znaczący ruch dla Eddiego. „Mam 60 lat jeszcze w tym roku, więc zakwalifikuję się do lat 60. Staramy się grać w wiele przyjaciół i budować to – mówi.
Potrójną rolę pełni Jim Cairney, który jest przewodniczącym klubu, menedżerem zespołu ponad 60. i powiernikiem klubu społecznościowego.
„Kilka lat temu wędrowałem po Maryhill Road i myślałem, że wpadnę do kompleksu” – mówi. „Był plakat szukający graczy, więc zarejestrowałem się i zaangażowałem”.
W przeszłości Jim grał w piłkę nożną amatorską i trenował strony nieletnich. „Zawsze byłem częścią piłki nożnej” – mówi 63 -letni Jim, emerytowany urzędnik. „Wierzę w dobro gry. Jesteśmy tutaj włączeni. Każdy może przyjść.

Paty na spacery są dozwolone na polu gry, więc ostrzegaj, czy zbliżyłeś się
John Sutton obserwuje spacery, potykając się z uśmiechem na twarzy. To piłka nożna, ale może nie tak, jak o tym wie. Chłopak z Norwich jest teraz rodzinnym człowiekiem Szkocji. Grał w piłkę nożną w tym kraju od ponad 20 lat, od Raith Rovers po Dundee, St Mirren, Hearts, Motherwell, St Johnstone, St Mirren i Morton.
Brat byłego napastnika Celtic i Anglii Chris, John prowadzi fundusz charytatywny, który jest zaangażowany „w rozwój uczestnictwa społecznego w sporcie”. Jego zaangażowanie rozpoczęło się, gdy praca się skończyła. Trenował rezerwy Mortona, dopóki ich nie było.
„Miałem swój osobisty biznes treningowy, ale ludzie podeszli do mnie o robienie obozów piłkarskich” – mówi. „Na początku nie byłem zbyt bardzo zainteresowany, ale to zrobiliśmy i okazało się to sukcesem”.
Doprowadziło to do utworzenia klubu społecznościowego. „Ogromnie się rozwinął. Mamy teraz 16 drużyn, ale priorytetem było i pozwala wszystkim mieć miejsce, w którym mogą grać w piłkę nożną.
„Mamy chłopców, którzy udają się do profesjonalnych drużyn młodzieżowych i to jest świetne. Mamy również współpracę z Maryhill Juniors, która oferuje chłopcom ścieżkę w grze. Ale ten klub jest otwarty dla wszystkich dzieci, w tym tych, którzy nigdy nie kopali piłki.
Dodaje: „Dorastałem w epoce„ Skoczków na bramki ”, a kilku ojców poświęcają czas drużynom. To był świetny system. Osobiście uważam, że piłka nożna odeszła od tego trochę.
„Musimy tutaj pokryć koszty i sędziów, ale chcemy, aby był dostępny”.
Został przywiązany do kompleksu Firhill. Chce, aby dzieci z okolicy mogły chodzić na trening, uznając, że wiele może być w niekorzystnej sytuacji pod względem pieniędzy. „Chcemy tu zostać, trzymaj się społeczności” – mówi.
Sutton również ma nadzieję, że rozgałęzienie klubu na boks, a nawet siatkówkę, ale w tej chwili pozwala sobie krótki luksus refleksji na temat tego, jak daleko zaszedł klub.
„Czy kiedykolwiek myślałem, że przyjechałbym do Szkocji, aby grać w piłkę nożną? Nie. Czy kiedykolwiek myślałem, że to byłoby miejsce, w którym jesteśmy? Nie. Ale teraz mamy aspiracje.

John Sutton grał w piłkę nożną na północ od granicy przez ponad 20 lat i jest osiedlony w Szkocji
„Niektórzy ludzie, którzy pomogli w tym, byli niesamowici. Podam przykład zespołu z 2011 roku. Zaczęli w dolnej części, ale sposób, w jaki postępowali.
„Są genialnymi dziećmi, które włożyły wiele zaangażowania, podobnie jak ich trenerzy. Wielu rodziców nie jeździ, więc możesz sobie wyobrazić odbiory, organizację, kiedy musimy grać w grę w, powiedzmy, Greenock.
Mówi w rogu z dala od piątkowego chodzącego tłumem piłki nożnej i dociera do nas hałas ich animowanej rozmowy. „Myślę, że ważne jest, aby mieć miejsce, w którym ludzie gromadzą się.
„Jim, nasz przewodniczący, wykonał w tym świetną robotę, podobnie jak Angie, która robi ciasta. We współczesnej piłce nożnej ludzie spotykają się na mecz lub trening i znikają później. Chcemy, aby pozostali, rozmawiali, stali się częścią społeczności w tym klubie.
Jim, wspomniany przewodniczący, oferuje mi kawę specjalistyczną i swobodnie usuwa ciasta.
Istnieją śmiech i opowiadanie najważniejszych meczów. Mój występ nazywany jest jednym facetem, wskazując, że mój talent do bycia gałki orzechowej był znakomity.
„Była linia podań, choć twoje nogi jak samochody strzelające do tunelu Clyde” – mówi.
Jim zwraca uwagę, że w Offing może istnieć drużyna ponad 70. Oferuje mi bułkę, ale nie formularz podpisywania.