Justina Machado przeszła od córki do mamy w „Prawdziwe kobiety, które mają zakrzywione”

Kiedy „prawdziwe kobiety mają krzywe” otwarte na Broadwayu w teatrze Jamesa Earla Jonesa 27 kwietnia, publiczność spotkała się z świętowaniem odporności, kultury i nieapologicznej autentyczności.
Oparta na sztuce Josefiny López, która została również dostosowana do filmu HBO z 2002 roku z udziałem Ameryki Ferrera, „Real Women Have Curves” rozgrywa się w małej fabryce szycia we wschodnim Los Angeles podczas upalnego lata 1987 roku.
W centrum opowieści znajduje się Ana García, jasna, ambitna meksykańsko-amerykańska nastolatka złapana między wypełnieniem obowiązków rodziny a osiągnięciem własnych marzeń.
Jest jedynym obywatelką amerykańską w swojej rodzinie i pracuje w fabryce wraz z matką i innymi nieudokumentowanymi kobietami Latina, ukrywając, że została przyjęta do swojej college’u marzeń w Nowym Jorku na pełne stypendium.
Sztuka, którą López czerpała z własnych doświadczeń dorastających w LA, nie stroni od surowych rzeczywistości, przed którymi stoją imigranckie kobiety – odnosząc się do strachu przed deportacją i niepewnością finansową, podczas gdy rozmowy o wadze, wyglądu i wizerunku ciała trwają w tle.
W muzycznej adaptacji ta sama historia jest ustawiona na muzykę i teksty Joy Huerty i Benjamina Velez, wstrzykiwając żywe dźwięki i rytm do narracji często prezentowanej bardziej ponurym tonem.
„Uwielbiam muzykę”, mówi Justina Machado Today.com. Machado zdobył nominowanego do Tony Award za pochodzenie roli Carmen, matriarchy rodziny García w musicalu.
„Jest tak radosny i jest taki ważny i jest taki terminowy i jest taki autentyczny i jest po prostu coś, co jestem naprawdę dumny z bycia częścią”.
Jest to pełny moment koła dla Machado, który również powstał rolę ANA w sztuce w 1993 roku, podobnie jak jej kariera aktorska.
„To był pierwszy duży regionalny projekt teatralny, który miałem” – mówi Machado.
Wiele lat później, kiedy reżyser Sergio Trujillo po raz pierwszy podszedł do niej z nadzieją, że zajmie się tępą i silnej woli matki, Machado wahał się.
„Nigdy nie widziałem, jak grałem tę rolę” – mówi Machado. Ale po uczestnictwie w czytaniu programu mówi, że właśnie kliknęła. „Po prostu zakochałem się w tej postaci. Zakochałem się w kobietach. Zakochałem się w tej historii. Zakochałem się w muzyce”.
Ta miłość promieniuje na scenie, a Machado zręcznie przedstawia Carmen jako urzekającą i ujmującą postać, jasny i mile widziany kontrast dla ostrzejszej postaci, którą poznaliśmy w filmie.

Jest urocza, ale Carmen nadal przypisuje duszne pomysły wizerunku ciała, z którymi jej córka walczy w musicalu. Jej ciągły komentarz na temat wagi jej córki kończy się tytułową piosenką musicalu.
Pokonane przez letni upał wewnątrz fabryki, który został zintensyfikowany tylko przez armię żelazek i parowców odzieży, kobiety rozbijają się do bielizny, konfrontując ich niepewność i celebrując swoje ciała w tym procesie.
„Waham się każdej nocy”, mówi Machado o rozebraniu się. „Ale wiem, jak ważna jest ta liczba i wiem, co ona robi dla ludzi”.
Relacje są emocjonalnym sercem serialu. Matki, córki, współpracownicy i przyjaciele, wszystkie wspólnie poruszają się na przeszkodach osobistych i systemowych.
„Te kobiety pracują w okropnych warunkach” – mówi Machado. „Te kobiety boją się, że La Migra pojawi się w każdej sekundzie i pracują przy 100 stopni pogody, a wciąż znajdują radość, miłość i współczucie”.
Debiutując na Broadwayu jako Ana, Tatianna Córdoba również świeci w opowieści o dojrzewaniu.
„Musisz się po prostu słuchać, reagować na siebie, a jeśli się lubisz, to naprawdę pomaga i naprawdę się lubimy”, mówi Machado o Córdobie. „Jest łatwa do pokochania”.
Napięcie, które zakotwicza emocjonalny łuk serialu, czy Ana przekonuje swoich rodziców, aby wypuścili ją do Nowego Jorku i poszła na Columbia University, rezonuje w różnych granicach kulturowych.
„Ludzie mogą być bardzo silni w swoich opiniach i nadal mają miłość do swojego dziecka” – mówi Machado. „Bez względu na pochodzenie etniczne, jaką jesteś narodowością, to jest uniwersalna historia”.
„Prawdziwe kobiety mają zakręty” odzyskuje narracje długo spłaszczone lub zignorowane, wyróżniając kobiety, które trzymają społeczności razem w niemożliwych okolicznościach. I robi to z muzyką, dużo śmiechu i nadziei.
„Ta historia jest naprawdę, naprawdę imigrantem” – mówi Machado.