Moja siostra była radością każdego Eid. Teraz jej nie ma | Konflikt Izraela-Palestyny

Eid al-Fitr ma być czasem pełnym radości i świętowania. Dzieci powinny biegać w nowych ubraniach, śmiać się, zbierać Eidiya (Eid Money the Grown-Ups dystrybucja) i odwiedzających krewnych.
Domy powinny być wypełnione aromatem Maamoul i Kaak, tradycyjne ciasteczka Eid i ulice powinny żyć ze zgromadzeń i świętowania.
Ale w Gazie jest to czas żalu. Powietrze jest gęste z kurzem z gruzu zniszczonych budynków, a dźwięk bombardowań nie zmniejsza się.
Zamiast radosnych zjazdów rodziny siedzą wśród ruin, opłakując swoich bliskich.
Wielu z nas głoduje, ledwo trzyma życie, zastanawiając się, czy następna bomba na nas spadnie. Noce są bezsenne, nawiedzone wspomnieniami i koszmarami, które nie zanikają.
To będzie moja pierwsza Eid bez mojej młodszej siostry, Rahaf. Była moją jedyną siostrą, moją najlepszą przyjaciółką. Podczas ludobójstwa przylgnęliśmy do siebie, znajdując w sobie komfort.
Spędziliśmy razem 13 eidów na tej ziemi, a Rahaf był radością każdego z nich. Odkąd mogła chodzić, obudziła się przed wszystkimi innymi, biegając przez dom, ogłaszając, że się zaczęło.
Włożyła nowe ubrania i prosi mnie o zrobienie włosów, zanim odwiedziliśmy nasze babcie w ich domach, siedząc z zgromadzoną tam rodziną, pijąc herbatę i jedząc słodycze, które matki spędzały dni przygotowując się.
W tym roku nie ma nic do przygotowania, żadnego miejsca, w którym można się z nim podzielić.
Nigdy nie myślałem, że ją stracę i nie byłem przygotowany na jej nieobecność. Marzyliśmy o przyszłości, kiedy zawsze byliśmy przy sobie, aby świętować kamienie milowe, tworząc życie pełne sztuki i słów.

Pragnąłem, aby zobaczyć, jak stała się artystką, o której zawsze marzyła, patrzeć, jak jej obrazy ożywają i świadka, że świat rozpoznaje jej talent.
Wyobraziliśmy sobie, że w dniu, w którym opublikuję moją pierwszą książkę. Jak świętujemy razem, wiedząc, że bez względu na to, gdzie zabrało nas życie, zawsze bylibyśmy dla siebie największymi kibicami.
Rahaf został ode mnie zabrany 28 grudnia.
Śpiliśmy w domu, kiedy o 4 rano dom mojego wuja tuż obok został zbombardowany. Eksplozja również zniszczyła nasz dom.
Rahaf spał w pokoju najbliżej domu mojego wuja i został zmiażdżony.
To był pokój, w którym spałem. Zmieniliśmy miejsca zaledwie cztery dni przed jej zabiciem.
Od tego czasu nie było czasu na zasmucenie, nie ma miejsca na przetwarzanie straty. Smutek nie łagodzi wśród bomb.
Jak możesz leczyć, gdy każda chwila grozi zabraniem jeszcze jednej ukochanej osoby? Jak możesz znaleźć ścieżkę naprzód, gdy przewidziałeś przyszłość?
Pośród mojego żalu przypomniano mi, że są tacy, którzy rozumieją, że zabija nawet mniej niż ja.
Ponieważ my, dorośli, niesiemy nie do zniesienia udręka, dzieci są samodzielne poruszać się w swoim bólu. Oni również mają sny przerwane stratą, strachem, nieobecność tych, którzy kiedyś sprawili, że ich świat poczuł się bezpieczny. Mój siedmioletni kuzyn Qamar niedawno zwrócił moją uwagę na to.
Pewnego popołudnia, kiedy usiadłem na kanapie w domu innego wuja, który zabrał nas, gdy nasz dom został zniszczony, Qamar przyszedł i usiadł obok mnie.
Jej mała ręka wyciągnęła się w górę, delikatnie dotykając mojego ramienia. Mogłem powiedzieć, że myślała.
„Shahd”, zaczęła, jej głos ciężki z ciekawością, „Dlaczego nie jesteś w domu? Dlaczego już go nie ma?”
Moje serce opuściło prostotę jej pytania, ale czułem, że ma ciężar tysiąca wspomnień, o których nie wiedziałem, jak wyjaśnić tym niewinnym oczom.
„Nasz dom – został zniszczony. Po bombardowaniu nie pozostało nic. Straciliśmy wszystko – ściany, wspomnienia i Rahaf”.
Przez chwilę patrzyła na mnie, szeroko oczy: „A Rahaf, gdzie ona jest?”

Wiedziałem, że Qamar powiedziano, że Rahaf zniknął, więc jej pytanie uderzyło mnie jak zimny poród wiatru.
Ciężar utraty Rahafa był niemożliwy do ponownego wyrażania słów dla kogoś tak młodego, zwłaszcza kogoś takiego jak Qamar, który znał ciepły śmiech Rahafa i łagodny duch.
Przez chwilę zamknąłem oczy. Mój głos był zaledwie szeptem. „Rahaf jest teraz w niebie. Została nam zabrana podczas bombardowania i nie możemy jej przywrócić”.
Jej twarz była pełna zamieszania i niewinności. „Dlaczego musiała iść? Dlaczego ją zabrali?”
Moje dłonie trzęsły się, gdy przyciągnąłem ją blisko. „Nie wiem, Qamar. Chciałbym móc ci to wyjaśnić w sposób, który ma sens”.
Szepnęła: „Chcę ją znowu zobaczyć. Tęsknię za nią”.
Łzy uległy mi w oczach, moje serce bolało. „Ja też za nią tęsknię. Każdego dnia. Ale zawsze będzie z nami, w naszych sercach”.
W tym momencie nie mogłem nie zastanawiać się nad dniem, w którym Qamar zrozumiałby, co robi wojna – nie tylko dla ziemi, ale dla ludzi. Jak długo, zanim zda sobie sprawę, że nawet kiedy próbujemy iść dalej, ból straty pozostaje jak cień.
Nie chcę, żeby zrozumiała te rzeczy. Jest zbyt młoda na wagę tej ostrej rzeczywistości. Nie powinna odczuwać tego rodzaju bólu i straty.
Chciałbym móc zabrać dzieci z Gazy i ukryć je w sercu, aby chronić je przed terrorem, strachem i żalem.
Świat oczekuje, że będziemy silni, będziemy mieć sumoud (wytrwałość), ale emocjonalne wyczerpanie życia w wojnie i straty pozostawia niewiele miejsca na wszystko inne.
Ciężar przetrwania bez luksusu leczenia jest obciążeniem. Nie ma zamknięcia w ludobójstwie, które wciąż się rozwija.
Nie ma miejsca do smucenia, gdy przetrwanie wymaga każdej uncji siły.
Ale trzymamy się miłości do straciliśmy, utrzymując ich przy życiu w naszych wspomnieniach, naszych słowach i naszej walce o istnienie.
Nadzieja, choć krucha, jest aktem oporu.
To sprawia, że szukamy światła w ruinach, znaczenia w nieobecności, życia poza zwykłym przetrwaniem.
Przypomina nam, że wciąż tu jesteśmy. I to ma znaczenie.